środa, 12 marca 2014

Rozdział 47.

W ogóle jej słowa w tamtym momencie mnie niezapokoiły. Zaraz po tej wymianie zdań wyszłyśmy z nieznajomą. Gościo z którym się biłam, pochodził z Rosji, miał na imię Peter. Wyznała też, że jest chandlarzem narkotyków i ci co są winni mu pieniądze, kończą żle. I z resztą nie tylko takie osoby, na przykład takie jak ja, albo w ogóle jak ktoś zajdzie mu za skórę. Znajdują osoby które mogą być ważne dla danego dłużnika, a przy okazji może miały coś wspólnego z działalnością Petera, aby się zemścić przy okazji. Po dłuższej rozmowie nieznajoma wyciągnęła rękę, mówiąc: 
- Tak w ogóle, to jestem Cassie - przedstawiła się blondynka o niebieskich oczach i delikatnej cerze. W tym momencie pojawił się mały uśmiech w kąciku ust, który zaraz znikł. 
- Agnes, miło mi cię poznać - odpowiedziałam jej z taką samą uprzejmością jak ona. Wyglądała i była bardzo sympatyczną osobą. 
Mimo, że znałymy się za ledwie kilkadziesiąt minut, poznałyśmy się, jakby to powiedzieć, od "A" do "Z". Ona opowiedziała mi swoją historię, a ja jej swoją. Obie się wzruszyłyśmy. Chciałam zaprosić ją do siebie, ale odmówiła, więc wymieniłyśmy się numerami telefonu. Ona upewniła się, czy jadnak nic mi nie jest z tymi drobnymi okaleczeniami i porzegnałyśmy się. 
Kiedy doszłam do domu stanęłam przed furtką. Miałam wątpliwości, czy wchodzić czy nie, bo nie wkedziałam, czy przpadkiem nie wejdę w złym momencie. Po dziesięciu minutach zdecydowałam się w końcu wejść. Niepewnie otworzyłam drzwi. Jak najciszej przekręciłam kluczyk. Delikatnie położyłam dłoń na klamkę i nacisnęłam ją. Po cichu wemknęłam się do środka, najciszej jak mogłam, ale i tak usłyszeli, bo przyszlu do przedpokoju, kiedy właśnie zdejmowałam buty. W pierwszej chwili nie zorientowałam się, skupiłam się na zakrzepniętych ranach, które dziwnie bolały. A, że były zakrzepnięte, to jak ruszałam na przykład ręką, to miałam uczycie jakby skóra mi się ciągnęła. To było dziwne i nie przyjemne uczucie. Kiedy podniesłam się po zdjęciu butów ujżałam Richarda z nawet ładną ciemnowłosą kobietą, która patrzyła się na mnie, uśmiechajac się szczerym uśmiechem. Ostatnio, jak Richard poznał taką jedną i ja nie wiedząc wtargnęłam do  domu,tamta pomyślała Bóg wie co i uciekła. On natomiast mówił, że nic się nie stało, ale wwiedziałam, że był smutny. Poznał w końcu kogoś, po długim czasie, po rozwodzie, a ja wystraszyłam tę osob. 
 - Jeju, co ci się stało - nagle spytał Richard, który zauwarzył moje okaleczenia, po tym jak podeszłam bardziej pod światło. 
-Długo by było mówić - odpowiedziałam. 
- A, to jest Agnes, o której ci mówiłam - powiedział mój przyjaciel wskazując na mnie - Agnes to jest Lili, Lili to jest Agnes - przedstawił nas sobie, a my podałyśmy sobie dłonie i uścisnęłyśmy. 
- Miło mi ciebie poznać - powiedziała z uprzejmością kobieta. 
- Mi również - uśmiechnęłam się - w końcu nikt nie ucieka na mój widok - po moich słowach lekko zaśmialiśmy się wszyscy troje. - Ja zostawiam was samych, muszę się ogarnąć, wezmę tylko wodę utlenioną - powiedziałam i skierowałam się do kuchni, aby wziąść to co powiedziałam, w razie czego wzięłam jeszcze plastry, które się przydały w niektórych przypadkach. Przy cichej muzyce wydobywającej się z głośników radia, wycierałam jedną ranę za drugą, strasznie piekły, ale dało się jakoś wytrzymać. Zejęło mi to dużo czasu, bo aż do północy, więc pi wykonanej czynności poszłam spać. Poczułam niezłe zmęczenie. Po zamknięciu oczu, przedstawiły mi się obrazy z dzisiejszego dnia. Pomyślałam o Cassie. W końcu poznałam osobę, która przeżyła prawie to samo co ja. 

No i jest. Wiem, że długi czas miną od ostatniej publikacji, ale trochę więcej skoncentrowałam się na moim nowym blogu. 
Czekam na komentarze... 
Jeżeli są błędy, to przepraszam, piszę z tableta i nie zaznacza mi błędów.