wtorek, 27 października 2015

Rozdział 65.

Jadąc do domu okrężną drogą, razem z moją pasażerką Evą, siedziałyśmy tylko w dźwiękach Rock'owych kawałków z radia, nie odzywając się do siebie. Ja nie chciałam rozproszyć się w jeździe, nie jechałam wolno, ale szybko też nie. W pewnym momencie postanowiłam przerwać tę ciszę.
- Nie boisz się ze mną jechać? Jadę całkiem szybko. - odparłam, zerkając na nią na chwilę.
- Spokojnie, nie boje się. - powiedziała, śmiejąc się lekko. W dalszej części jazdy rozmawiałyśmy już na różne tematy. Już nie było słychać tylko muzyki, no chyba, że leciał nasz ulubiony, albo naprawdę fajny kawałek. Droga była okrężna, więc jak jechało się długo prosto, to przyśpieszałam dla urozmaicenia jazdy.

Jakiś czas później.
Do domu wróciłam mega szczęśliwa. Richard nie do końca wiedział o co mi chodzi. Dopiero wstał, bo znowu do późna pracował. Właśnie robił sobie kawę, dałam mu znak, żeby i mi zrobił.
- No! To teraz będę mogła prowadzić to swoje BMW ! - powiedziałam, no może krzyknęłam szczęśliwa. Richard popatrzył na mnie tylko krzywym wzrokiem, nadal nie kumając o co mi chodzi. - Mam prawo jazdy! - znowu wykrzyczałam, a Richarda jakby olśniło. Śmiać mi się chciało z niego.
- Było tak od razu. - wydukał Moser.
- Już moje przyjaciółki, z resztą nie tylko one, zapowiedziały mi dzisiaj imprezę. Mam stawić się w naszym ulubionym lokalu.
- Tylko nie przesadźcie, bo ja tyłków nie będę wam ratować. - ostrzegł mnie, śmiejąc się.
- Łahahaha, łahahaha - zaczęłam mu się wygrzyźniać. - A przypomnieć ci twoje, ostatnie alkoholizowanie się? - spytałam wrednie, dogadując mu przy okazji. Ten popatrzył się dziwnie na mnie. Wieczorem zjawiłam się na umówione miejsce, gdzie czekały na mnie moje przyjaciółki. Zajebistym zbiegiem okoliczności było to, że na miejscu grał Colin z zespołem, więc czasami udało mi się z nimi zagrać. No i człowieka, który mnie szpiegował, też nie mogło zabraknąć, to znaczy, że Sam znowu jakimś "dziwnym przypadkiem" znalazł się tam gdzie ja. W sumie do tego byłam przyzwyczajona, bo czy rzeczywiście był to przypadek, czy nie, zjawiał się tam gdzie ja. Natomiast razem z Bellą, Evelyn, Kaylą i Carly śmiałyśmy się z dziwnych facetów, pijanych ludzi, przestępców, polityków, policjantów czy z muzyków, albo spokojnie rozmawiałyśmy, pijąc coś z procentami. Jakiś czas czułam na sobie wzrok oczywiście Sama, jakże by inaczej. Przez jakiś czas zauważyłam, jak jakaś blondynka obserwowała mnie. Nie zwracałam na nią uwagi, a poza tym, byłam trochę podpita. Potem było ze mną trochę gorzej, bo wszystkie za szybko wypiłyśmy kilka szklanek wiskey.
Ostatecznie, gdy stwierdziłyśmy razem z moimi towarzyszkami, że nam już wystarczy imprezowania, ruszyłyśmy w podróż do swoich domów. Ja postanowiłam swoją, około kilometrową drogę do swojego miejsca zamieszkania przejść na piechotę, gdyż stwierdziłam, że podczas tej przechadzki trochę procentów mnie opuści. Gdybym wiedziała, jak to się skończy, pozwoliłabym podwieść się pod same drzwi temu taksówkarzowi.
Gdy sobie spokojnie szłam, powoli upojenie alkoholowe przemijało, stawałam się chyba na to odporna. Byłam może w połowie drogi, może nawet ponad połowie, jak dotychczas nie było żadnego auta, ulica była pusta, ale w tam tym momencie pojawił się jakiś samochód, dokładniej coś w rodzaju terenówki. Świecił tymi mocnymi światłami. Jechał za mną, nagle zjechał na przeciwny pas, na którym szłam ja. Niespodziewanie walną mnie mnie. Mocno mnie nie walną, ale wystarczyło to, abym poczułam mocny ból i straciła przytomność.
Gdy ocknęłam się, od razu złapało mnie zdziwienie. Byłam na miękkim łóżku, pod świeżą pościelą, pod głową miałam miękką poduszkę. Pomieszczenie było w kolorze ciemnej zieleni, rozjaśnione światłem pochodzącym z okna, po mojej lewej stronie. Prawie na przeciwko łóżka na którym leżałam były drzwi, przez które weszła jakaś blondynka. Miała wredny uśmieszek, patrzyła się na mnie takim mściwym wzrokiem, zbliżała się powoli i zaczynała oglądać moją stopę, która piekielnie bolała. Coraz bardziej wyczuwałam kłopoty.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

No i jest.
Za jakiekolwiek błędy przepraszam.
Czekam na ocenę.

niedziela, 11 października 2015

Rozdział 64.

Będąc na miejscu, był już tam Peter. To dziwne, bo z tego co wiedziałam miał samochód, ale jechał autobusem, a tam gdzie jedzie stąd nie jest tak daleko, jakieś pięć godzin. Powiedziałam parę słów pożegnań, coś jak "szkoda, że wyjeżdżasz" czy "mam nadzieje, że się spotkamy". W gruncie rzeczy, znałam go kawałek czasu i trochę go poznałam, a przy okazji zauważyłam jaki zgrany duet z dwóch policjantów tworzyli razem z Richardem. Jak kiedyś, jeszcze na początku znajomości z nimi dwoma, widziałam jak pracują nad jakąś sprawą, to rozwiązując ją, uzupełniali się jak puzzle. Gdy trzej faceci - Richard, Peter i oczywiście Alexander, zaczęli rozmawiać, ja powoli usunęłam się w cień. Raczej nie chciało mi się słuchać, jak wspominają stare czasy, przygody i jak rozmawiają o kobietach i innych mniej ważnych rzeczach. Poszłam do stojącej samej przy aucie Evy. 
- Pewnie nie wiesz, jaką to niby niespodziankę uknuł Richard. - spytałam się jej, a ona tylko pokręciła głową, ja tylko wzruszyłam ramionami. Nagle zauważyłam piękne auto, trochę dalej, ale na tej samej linii, co auto przy którym stałam. Podeszłam do niejakiego BMW, które było jedno z najnowszych edycji. - Spójż na to auto! - prawie krzyknęłam do Evy, która za chwile podszedła i zaczęła oglądać razem ze mną. - Piękne. - powiedziałam na głos, ale sama do siebie. - Takim to by się jeździło. - zaczęłam marzyć. Tak zaczęłam bujać w obłokach, że nie zauważyłam, jak ci trzej gliniarze podeszli do mnie.
- Podoba się? - spytał Richard, a ja drgnęłam, bo się zlękłam.
- Yh ! - syknęłam. - Jest genialnie. - dodałam po chwili. 
- No to jest twoje. - tym razem wypowiedział się Peter.
- Co? - spytałam się, odrywając się od szyby podczas gdy patrzyłam wnętrze auta.
- No samochód jest twój. - powtórzył się Peter. 
- No ale jak? - spytałam się, w międzyczasie domyślając się, że to jego auto. - Przecież nie mam kasy, żeby ci oddać i ogóle, no!
- To nic. Dużo ostatnio nam pomagałaś, a ja razem z przeniesieniem dostaje nowe auto, więc ten samochód nie jest mi potrzebny. Bo po co mi dwa auta. - zaczął tłumaczyć Peter.
- No okay, ale nawet prawa jazdy nie mam. - znalazłam kolejny argument.
- To też da się załatwić, bezproblemowo. - tym razem, ku mojemu zdziwieniu, wypowiedział się Alex. Patrzyłam się na niego krzywym wzrokiem. - Znam kolesia, który podpisze wszystkie formalnościowe papiery i od razu weźmie cię na egzamin. - dopowiedział. 
- Wow - tylko tyle udało mi się powiedzieć. Cały czas myślałam, że jestem dla innych ludzi kompletnie obojętna i że nawet kiedy robię coś dobrego, nikogo to nie obchodzi, albo patrzy na to tak po prostu. Nieźle się myliłam.
No więc z moich głębokich zamyśleń znowu wyrwał mnie Peter, dając kluczyki i dokumenty auta w niewielkiej, plastikowej teczce. Nadal nie do końca ogarniałam, że naprawdę tak po prostu dostałam auto, a że to było widać po mojej twarzy, Peter powiedział:
- Gotowa na jazdę próbną? Żeby nie było, że kota w worku dałem. - powiedział z poczyciem humoru. Więc ja niepewnie poszłam jak robot do auta od strony kierowcy i wsiadłam niepwenieq, wcześniej otwierając go pilotem od kluczyków. Włożyłam kluczyki do stacyjki, ręce położyłam na kierownicy, przejechałam dłońmi po obitym sztuczną, czarną skórą okręgu. Ci na zewnątrz kazali gestami mi ruszyć. Niepewnie przekręciłam kluczkvw stacyjce, wrzuciłam bieg i powili ruszyłam. Ponieważ w tym obszarze nie było dużo miejsca, więc powoli wykonałam obszerne koło, następnie wracając na miejsce. Nie mogłam przestać się zachwycać dźwiękiem silnika i lekkości prowadzenia auta. Szybko, całkiem szybko udało mi się zakumać działanie automatycznej skrzyni biegów. Gdy wysiadłam z auta nadal zachwycona, , odprowadziłam z resztą Petera do autobusu, kiedy już owy pojazd odjechał, Richard powiedział: 
- No to czas ruszać do domu. - gdy ruszyłam do jego auta, popatrzył się na mnie. - a ty nie swoim autem? - spytał.
- No a jak jakaś drogówka czy coś mnie złapie?
- Spokojnie, pokieruje nas drogą gdzie się mało jeździ i jest mało patroli, a dzisiaj to nawet w ogóle może nie być. 

2015 5 series bmw

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Łoł,  W końcu coś dodałam XD
Czekam na opinię =)