niedziela, 13 września 2015

Rozdział 63.

Natomiast niejaki Jan przystawił nóż do szyi własnej córki, natychmiast po tym, jak w końcu wyciągnęłam swój pistolet. "No rzesz kurwa" - pomyślałam, gdy ten coś tam pierdolił o tym, abym opuściła broń. Nieoczekiwanie nadjechała policja, nie wiadomo skąd, jak i kiedy. Jan spłoszył się, więc zaczął uciekać najpierw tak po prostu rzucił Evą, która prawdopodobnie znalazła się w rowie. Stwierdziłam, że nie może uciec, a policja nie była wystarczająco blisko, żeby go dogonić, więc w końcu zdecydowałam się strzelić w jego nogę. Zaraz pokuśtykałam do Evy, co ostatecznie skończyło się to tak jak w jej przypadku, czyli poturlałam się do rowu, prawie na nią wpadając.
- Wszystko w porządku? - spytałam Evy, siadając na krawędzi owego rowu.
- Jest okay, tylko trochę noga mnie boli- powiedziała robiąc to co ja i siadła na przeciwko mnie. - Widzę, że z twoją nogą jest gorzej. - powiedziała, gdy zobaczyła, jak zaczęłam syczeć i chwiać się z bólu.
- No, tak wyszło. - powiedziałam, a w międzyczasie dwaj policjanci skuwali tamtych dwóch.
- Pewnie masz tak codziennie. - powiedziała, a ja nie za bardzo wiedziałam o co chodzi. Widząc to po mojej minie, dopowiedziała: Znaczy bijatyk i strzelanin. 
- Aaa - w końcu zakumałam.  - Oto ci chodzi. Sorry jakaś zamulona jestem. A co do twojego pytania, to może nie każdy dzień, ale talie sytuacje często się zdarzają. - odpowiedziałam jej. Obie nie zauważyłyśmy, że ci dwaj policjanci słuchają naszej rozmowy. Ja tylko skrzywiłam się i zadarłam głowę w stronę dwóch na cywilu ubranych funkcjonarjuszy, bo jeden z nich zaczął mówić.
- Gerkhan, Jäger, policja. - jeden z nich, ten niższy, przedstawił siebie i kolegę, okazując swoje legitymacje.
- Dostaliśmy powiadomienie o czterech sprawcach. - wypowiedział się ten drugi, wyższy i młodszy.
- Za tamtą furgonetką. - wskazałam palcem.
- W domu, w najwyższych kondygnacjach. - powiedziała Eva.
- My idziemy, ale wy zostańcie. Mamy do was kilka pytań. - wypowiedział się znowu ten niższy, Gerkhan, o ile się nie mylę.
Potem trochę sobie pogadałyśmy wraz z Evą i policjantami. Całkiem mili byli. Powiedziałyśmy, co miałyśmy do powiedzenia, a przy okazji dowiedziałyśmy się, że Jan i jego ludzie, których za dużo nie miał, byli od dawna poszukiwani, bo zaliczyli gdzieś, coś, jakoś wpadkę. Gdy spytali o moją broń, powiedziałam, że mam pozwolenie. Oni na to, że sprawdzą, a kiedy to sprawdzili postanowili odjechać, a mój strzał uznali za obronę własną, a nieoficjalnie przyznali, że trochę im pomogłam.
Między czasie noga trochę przestała mnie boleć, więc postanowiłam wrócić do domu. Eva tym razem postanowiła zabrać się ze mną. Spakowała się i przy okazji wzięła lód, który przywiązałam do bolącej nogi, bo niby jak miałabym prowadzić, kiedy miałam dręczący ból. Gdy dotarłyśmy do mojego domu, była dwunasta, południe, a Richard jeszcze spał. Postanowiłam wykonać jakiś posiłek. Eva mi pomogła, a gdzieś w międzyczasie Richard wynurzył się w pół ogarnięty ze swojej sypialni. A kiedy był już prawie do końca ogarnięty, obiad był skończony, a podczas posiłku opowiedziałyśmy z Evą co działo się do tej pory. Po pozbyciu się głodu miałam ochotę tylko na jedno - położenie się spać. Przecież spałam tylko dwie i pół godziny. Ale zaraz po posprzątaniu ze stołu po posiłku, Richard musiał usunąć moje myśli chociażby o drzemce.
- Dobra, teraz do samochodu. - powiedział Moser, a ja popatrzyłam się na niego ledwo otwartym wzrokiem.
- Co? - spytałam głupio. - Przecież ja ledwie żyje. A poza tym niedawno z niego wysiadłam. 
- Do auta bez gadania. - upierał się. Normalnie prawie jak porywacz.
- No dobra. Eva! Ty też jedziesz, gdziekolwiek jedziemy. W razie jakbym usypiała na stojąco, i nie tylko, będziesz mnie łapać, żebym sobie krzywdy nie zrobiła.
W aucie Richard tylko powiedział, że jedziemy pożegnać Petera, a tam czaka mnie niespodzianka.


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Yaaay ! Napisałam rozdział !
Taa, to cud jakiś XD
Czekam na opinie ;-)

niedziela, 6 września 2015

Rozdział 62.

Niestety znowu długo nie pospałam, zaledwie dwie i pół godziny. Dostałam dziwną wiadomość, a potem ktoś dzwonił. To była Eva. Zaczęła mówić, ale potem tylko słychać było szelesty, wrzaski i jakby ktoś ją bił. Bezzwłocznie wzięłam auto Richarda, bo w sumie na razie i tak go nie potrzebował i pojechałam prosto do domu Evy. Gdy dotarłam na miejsce po cichu udało mi się wejść na piętro, a potem chwilę postałam przy uchylonych drzwiach. Zajrzałam do środka, a następnie szłam do niego jak burza i od razu zaatakowałam najpierw dwóch kolesi, potem ojca Evy, który właśnie znęcał się nad nią, mając w planie wykorzystać ją seksualnie. "Brzydzę się takimi ludźmi" - powiedziałam do niego po tym jak go walnęłam z łokcia w kark, gdy ten chciał mnie uderzyć, odwracając się, zrobiłam unik schylając się następnie wykonałam cios z kolana w jego brzuch, a gdy tracąc równowagę, poleciał trochę do tyłu, uderzyłam go stopą ponownie w brzuch. W wyniku tego poleciał na stół i stracił przytomność. Zaraz usłyszałam krzyk Evy. Ludzie jej ojca chcieli wyprowadzić ją z domu. Jednego z nich skosiłam, a następnie oberwałam proso w twarz. Opanowując ją równowagę, uderzyłam do najpierw z lewej, potem z prawej pięści. Pierwszy cios unikną, ale drugiego jakby się nie spodziewał. Kopną mnie w brzuch, a potem ponowił ten czyn i wylądowałam na podłodze. Kopnęłam go parę razy w nogę, aż upadł. W między czasie ten drugi wyprowadzał Evę. Ja natychmiast walnęłam swojego przeciwnika w żuchwę i stracił przytomność, chyba. Natychmiast ruszyłam w pościg za tym drugim, był już koło furgonetki i ją otwierał żeby najprawdopodobniej wpakować tam Evę. Ponieważ obawiałam się, że nie zdążę jej odbić, wyciągnęłam wcześnie zabraną broń i strzeliłam w ramię umięśnionego mężczyzny, co było wynikiem uwolnienie Evy, której kazałam uciekać, a sama zajęłam się zbirem. Zamachnęłam się, aby wykonać cios, ale on zrobił unik, chciał zrobić to samo, ale też zrobiłam unik, wtedy udało mi się przyłożyć mu dwa razy, no, ale jak on mi mi przywalił, to aż oczy mi wyszły z orbit, co musiało śmienie wyglądać. Obezwładnił mnie blocząc z tyłu moje ręce wplatając swoją oraz trzymał mnie drugą ręką na szyi, pod żuchwą. Nie mogłam ruszyć rękami, pchnęłam go, i siebie przy okazji, na samochód. Kilka razy walnęłam nim o furgonetkę, aż w końcu puścił mnie i upadł na ziemię, najprawdopodobniej z bólu. Kopnęłam go nie mocno, aby został tam gdzie upadł.
Niestety, ojciec Evy i ten drugi ockną się i niestety złapał moją siostrę, nie zdążyła uciec. Biegłam ile sił w nogach.na szczęście byli w połowie, dość krótkiej drogi, prowadzącej do miejsca, gdzie do niedawna stałam, a potem na podwórko, które znajdowało się za bramą, zrobionej z desek, które były podstarzałe, zrobione długi czas temu. Natomiast ja dogoniłam tych dwóch. Ojciec Evy kazał temu drugiemu zająć się mną. Od razu zaatakował mnie. Jeden cios, drugi cios, trzeci, czwarty, ledwie dawałam radę robić uniki, aż w końcu oberwałam. 
Stojąc do niego tyłem, co było wynikiem siły uderzenia, wykonałam cios z pół obrotu prosto w jego brzuch. Upadł, więc ja chciałam ruszyć za Evą i jej ojcem. Niestety ten mnie wyglebił. Zareagowałam od razu uderzeniem w jego żuchwę. Ten mimo bólu przyłożył mi. Trafił chyba w moje czułe miejsce, bo dziwnie mi się zrobiło i dowalił mi kilka ciosów. Jakby zakręciło mi się w głowie. Zaczął mnie bić w nogę, nie miałam pojęcia jaki miał w tym cel, ale w pewnym momencie tak mnie bolała, ż prawie jej nie czułam. Kiedy tamten dołączył do ojca Evy, Jana, ja próbowałam za nim wstać, ale przez bolącą nogę nie mogłam. "Cholera" - pomyślałam. Widziałam tylko, jak stoją zniecierpliwieni, czekając na auto, które miało przyjechać. Jakoś, ledwie co, jakimś cudem, udało mi się wstać za pomocą jednej, zdrowej nogi. W tym czasie bardzo blisko była furgonetka ludzi Jana. Ledwie dotarłam do trójki, aby w końcu odbić Evę. Nie zorientowali się, więc tego co mi nogę załatwił uderzyłam jak najmocniej w potylicę. Jednego miałam z głowy.


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

No i coś tam jest ;)
Czekam na opinie =D