niedziela, 6 września 2015

Rozdział 62.

Niestety znowu długo nie pospałam, zaledwie dwie i pół godziny. Dostałam dziwną wiadomość, a potem ktoś dzwonił. To była Eva. Zaczęła mówić, ale potem tylko słychać było szelesty, wrzaski i jakby ktoś ją bił. Bezzwłocznie wzięłam auto Richarda, bo w sumie na razie i tak go nie potrzebował i pojechałam prosto do domu Evy. Gdy dotarłam na miejsce po cichu udało mi się wejść na piętro, a potem chwilę postałam przy uchylonych drzwiach. Zajrzałam do środka, a następnie szłam do niego jak burza i od razu zaatakowałam najpierw dwóch kolesi, potem ojca Evy, który właśnie znęcał się nad nią, mając w planie wykorzystać ją seksualnie. "Brzydzę się takimi ludźmi" - powiedziałam do niego po tym jak go walnęłam z łokcia w kark, gdy ten chciał mnie uderzyć, odwracając się, zrobiłam unik schylając się następnie wykonałam cios z kolana w jego brzuch, a gdy tracąc równowagę, poleciał trochę do tyłu, uderzyłam go stopą ponownie w brzuch. W wyniku tego poleciał na stół i stracił przytomność. Zaraz usłyszałam krzyk Evy. Ludzie jej ojca chcieli wyprowadzić ją z domu. Jednego z nich skosiłam, a następnie oberwałam proso w twarz. Opanowując ją równowagę, uderzyłam do najpierw z lewej, potem z prawej pięści. Pierwszy cios unikną, ale drugiego jakby się nie spodziewał. Kopną mnie w brzuch, a potem ponowił ten czyn i wylądowałam na podłodze. Kopnęłam go parę razy w nogę, aż upadł. W między czasie ten drugi wyprowadzał Evę. Ja natychmiast walnęłam swojego przeciwnika w żuchwę i stracił przytomność, chyba. Natychmiast ruszyłam w pościg za tym drugim, był już koło furgonetki i ją otwierał żeby najprawdopodobniej wpakować tam Evę. Ponieważ obawiałam się, że nie zdążę jej odbić, wyciągnęłam wcześnie zabraną broń i strzeliłam w ramię umięśnionego mężczyzny, co było wynikiem uwolnienie Evy, której kazałam uciekać, a sama zajęłam się zbirem. Zamachnęłam się, aby wykonać cios, ale on zrobił unik, chciał zrobić to samo, ale też zrobiłam unik, wtedy udało mi się przyłożyć mu dwa razy, no, ale jak on mi mi przywalił, to aż oczy mi wyszły z orbit, co musiało śmienie wyglądać. Obezwładnił mnie blocząc z tyłu moje ręce wplatając swoją oraz trzymał mnie drugą ręką na szyi, pod żuchwą. Nie mogłam ruszyć rękami, pchnęłam go, i siebie przy okazji, na samochód. Kilka razy walnęłam nim o furgonetkę, aż w końcu puścił mnie i upadł na ziemię, najprawdopodobniej z bólu. Kopnęłam go nie mocno, aby został tam gdzie upadł.
Niestety, ojciec Evy i ten drugi ockną się i niestety złapał moją siostrę, nie zdążyła uciec. Biegłam ile sił w nogach.na szczęście byli w połowie, dość krótkiej drogi, prowadzącej do miejsca, gdzie do niedawna stałam, a potem na podwórko, które znajdowało się za bramą, zrobionej z desek, które były podstarzałe, zrobione długi czas temu. Natomiast ja dogoniłam tych dwóch. Ojciec Evy kazał temu drugiemu zająć się mną. Od razu zaatakował mnie. Jeden cios, drugi cios, trzeci, czwarty, ledwie dawałam radę robić uniki, aż w końcu oberwałam. 
Stojąc do niego tyłem, co było wynikiem siły uderzenia, wykonałam cios z pół obrotu prosto w jego brzuch. Upadł, więc ja chciałam ruszyć za Evą i jej ojcem. Niestety ten mnie wyglebił. Zareagowałam od razu uderzeniem w jego żuchwę. Ten mimo bólu przyłożył mi. Trafił chyba w moje czułe miejsce, bo dziwnie mi się zrobiło i dowalił mi kilka ciosów. Jakby zakręciło mi się w głowie. Zaczął mnie bić w nogę, nie miałam pojęcia jaki miał w tym cel, ale w pewnym momencie tak mnie bolała, ż prawie jej nie czułam. Kiedy tamten dołączył do ojca Evy, Jana, ja próbowałam za nim wstać, ale przez bolącą nogę nie mogłam. "Cholera" - pomyślałam. Widziałam tylko, jak stoją zniecierpliwieni, czekając na auto, które miało przyjechać. Jakoś, ledwie co, jakimś cudem, udało mi się wstać za pomocą jednej, zdrowej nogi. W tym czasie bardzo blisko była furgonetka ludzi Jana. Ledwie dotarłam do trójki, aby w końcu odbić Evę. Nie zorientowali się, więc tego co mi nogę załatwił uderzyłam jak najmocniej w potylicę. Jednego miałam z głowy.


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

No i coś tam jest ;)
Czekam na opinie =D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz