sobota, 1 lutego 2014

Rozdział 44.

Dalsze przygotowania do tej całej akcji charytatywnej szły bardzo dobrze. Dużo roboty. Udostępniałam stronę na chyba wszystkich portalach społecznościowych, a na Facebook'u założyłam fanpage'a. W ciągu godziny było dwadzieścia polubień. Nawet zaczęłam pisać bloga, gdzie było dwadzieścia pięć obserwatorów. Pisałam tam jak idzie z przygotowaniami do tej akcji. I nawet zdjęcia na przykład komputera. Spotykaliśmy się trenować taniec. Podczas tego robili nam zdjęcia i nawet filmiki, które potem były właśnie wstawiane na portale i blog. Tak samo robił zespół Lucy i Colina podczas swoich prób. Ustaliliśmy, że za tydzień odbędzie się to wydarzenie. 
Od samego rana trwały przygotowywania. Na szczęście uzyskałam zgodę od władz, że takie wydarzenie mogę zorganizować. Wyznaczyliśmy teren gdzie będziemy tańczyć i gdzie mają stać instrumenty. Ludzie będą musieli podejść, ale nie dużo. Gdy rozkładali instrumenty i poszli po nie ja zobaczyłam gitarę. Kiedy mieszkałam jeszcze z rodzicami i w wieku od dwunastu do piętnastu lat uczyłam się gry na gitarze. Nieźle mi szło, ale się zbuntowałam i nie chciałam grać, bo finansowali mi rodzice te lekcje, a w tamtym okresie zaczynały się problemy z dogadywaniem się między nami. Więc wzięłam gitarę do ręki, oparłam się o samochód Colina, który tam stał. Próbowałam sobie przypomnieć kilka chwytów. Powoli mi się przypominało i grałam coś, ale sama nie wiem co. Kojarzyła mi się ta melodia. Nagle przyszedł właściciel gitary i samochodu, czyli Colin. 
- Ej świetnie grasz - powiedział. 
- Ee tam, to takie brzdękanie - stwierdziłam. 
- Właśnie nie. Ja próbowałem tych chwytów i dopiero po kilkunastu, kilkudziesięciu próbach załapałem i to nie do perfekcji. 
- Na serio? 
- Tak. 
- A pamiętasz może z czego jest ten urywek? 
- Tak, ale w tej chwili nie pamiętam. Od kiedy grasz? 
- Teraz nie gram. Kiedyś tak, jak byłam nastolatką. Ja zawsze uważałam, że ten chwyt to prościzna. 
- Nie, a ty już jako nastolatka do umiałaś. Szacun. 
- Dawno nie grałam . 
- Świetnie ci wychodzi. Mogę cię trochę podszkolić, jak nie wszystkie rzeczy pamiętasz. 
- Serio? Dzięki. Jeszcze się zgadamy. 
- Zagraj jakiś dłuższy urywek. 
- Ok - i zaczęłam grać, co mi przyszło do głowy. 
- O kurde, to ten trudny urywek ! - wykrzyknął. - Może zagrasz z nami? 
- Nie, nie umiem dokładnie czytać z nut. 
- Masz dobry słuch, poradzisz sobie. 
- No ok, ale na razie tylko na próbie. 
- Dobrze.


Wiem, że krótki no ale tak wyszło... 
Piszcie co o tym sądzicie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz