czwartek, 24 sierpnia 2017

Rozdział 95.

     - Dobra ! - krzyknęłam tak, aby wszyscy w pomieszczeniu mnie usłyszeli, zwrócili uwagę i słuchali. Z tego co udało mi się dowiedzieć, to ta Camilla była spokojną, miłą osobą. No, dopóki rodzinka jej nie załatwiła. Wszystko zaczęło się od tego, że jej siostra zaczęła napierdzielać na nią do ich rodziców, że Camilla spotyka się w jakimś podejrzanym towarzystwie, że bierze narkotyki, puszcza się. To wszystko były kłamstwa. Według opinii ludzi Julia, znaczy ta siostra, była samolubna, i czerpała korzyści ze wszystkiego, z czego mogła. Można więc przypuszczać, że miała w tym swój cel. Z najnowszych wpisów wynika, że Julia znowu doniosła, że Camilla codziennie sypia z innym facetem dla kasy i narkotyków. Ojciec był na nią najbardziej cięty, więc zwyzywał ją od najgorszych, matka się przyłączyła, a Julia śmiała się i cieszyła, że będzie mogła wykorzystywać swoich rodziców. Camilla wiedziała, że jej siostra jest pazerna na kasę, samolubna i w ogóle zadufana w sobie. Wtedy ogółem Camilla nie wytrzymała i rzuciła się na swojego ojce. Z racji tego, że dwie pozostałe osoby to widziały, zamachnęła się i na matkę, a na końcu, wręcz z uśmiechem na ustach, załatwiła siostrę, która była zaskoczona, przerażona, ze łzami w oczach. A mnie zaskoczyło to, że Camilla opisała to wszystko na stronie, gdzie pojawiało się coraz więcej osób.
     - Jeezuu. Skąd udało ci się znaleźć tyle informacji? Przecież my tyle szukaliśmy i nic nie znaleźliśmy. A ty posiedziałaś parę godzin i masz tyle informacje. - odezwał się jeden z kolegów Richarda, Alexander Brandtner.
     - Widzisz, bo ja żyję w erze internetu, telefonów i innego gówna, a wy już jesteście starzy. - powiedziałam z sarkazmem.
     - Może i tak. - rzekł również z sarkazmem Alexander.
     - Mniejsza z tym. Teraz trzeba ogarnąć, kogo teraz Camilla będzie chciała kropnąć Teraz nie wiadomo co siedzi tej dziewczynie w głowie.
     Policjanci kontynuowali rozmowę między sobą, a ja powróciłam do swojego pałacu myśli. Moim zamysłem było poszukać jeszcze jakiejś osoby, która naraziłaby się Camilli.
     - Przeczytałam jeszcze raz niektóre posty umieszczone na jej blogu. Wcześniej zapisałam sobie na kartce te z najważniejszymi treściami. Udało mi się doczytać, że pisze jeszcze o jakiejś osobie. Nie pisze kto to, ale ta osoba była dla niej ważna, jednak coś poszło nie tak i ta osoba zraniła Camillę. Postanowiłam poszperać w jej znajomych na Facebook'u. Szukałam kogoś o wyglądzie opisanym na blogu. Niestety moje poszukiwania nie przyniosły rezultatów. Przyszło mi na myśl, żeby z tego opisu spróbować narysować twarz tego kogoś, przeskanować i puścić przez policyjną wyszukiwarkę, z nadzieją, że coś wyjdzie.
     Z moim rysowaniem nie poszło tak szybko. Po kilku próbach w końcu mi się udało. Policyjna wyszukiwarka znalazła chłopaka o imieniu Timo. W policyjnych dokumentach widniał jako drobny złodziej, który zakłóca ciszę nocną. Jeżeli Camilla się z nim zadawała, to mógł jej coś zrobić, jako młodociany przestępca. 
     - Mam coś! - znowu nagle krzyknęłam, a jeden z policjantów nawet lekko się przestraszył. - Camilla zadawała się z jakimś kolesiem, który nazywał się Timo. To drobny złodziejaszek, ale skoro już ma problemy z prawem, to i mógł coś zrobić dziewczynie. Niekoniecznie pobić, czy coś, tylko jakoś zranić, powiedzmy psychicznie. 
     - Czyli... To jego może będzie chciała zabić. - rzekł Richard w lekkim zamyśleniu. - Daj jego adres, trzeba szybko tam jechać, zanim będzie za późno.
     Dałam przyjacielowi karteczkę z adresem, a tam zabrał swoich dwóch kolegów i pojechali. Ja postanowiłam zostać, bo to raczej nie była spektakularna akcja, czy coś.
     Ostatecznie Camillę złapano, przesłuchano w obecności psychologa, a następnie trafiła do szpitala psychiatrycznego, bo jak pani psycholog stwierdziła, dziewczyna doznała urazu psychicznego przez własną rodzinę.
     Był wieczór, więc po podziękowaniach (niepotrzebnych z resztą), Richarda, wróciłam do domu. 


Podobny obraz

Mój pierwszy blog - Agnes Blog
Mój Instagram - agnes.1998
Mój Facebook - Agnes Art

To jest ostatni z trzech rozdziałów, które przygotowałam, ale już planuje następne, i mam nadzieje, że coś niedługo znowu opublikuje ☺.

czwartek, 10 sierpnia 2017

Rozdział 94.

    Siedziałam leżąc na jednym z foteli w biurze Richarda. Czytałam wszystko to, co dotyczyło Camilli. Ostatnimi czasy była bardzo dużo razy u swojego psychologa. Według sprawozdań była naładowana złymi emocjami tuż przed popełnieniem zabójstw. Nawet ze swoim lekarzem rozmawiała, poniekąd, o zabijaniu. Lekarz odebrał to jako majaczenie lub coś podobnego. Nie brał jej słów na poważnie. 
     Tyle czasu wytrzymała żyjąc w pogardzie ze strony rodziny i dlatego zachodziłam w zamysły co takiego musiało się stać, że dopuściła zbrodni. Musiało się coś wydarzyć, coś, co ją do tego popchnęło. Ktoś przekroczył granice, a Camilla nie wytrzymała. Postanowiłam przejrzeć bardziej dokładnie jej życiorys i i zobaczyć życiorysy jej bliskich.
     Na tablicy korkowej rozwiesiłam zdjęcia twarzy Camilli i jej nieżyjącej matki, siostry i ojca. Przypięłam zdjęcia tych osób od najstarszej do najmłodszej. Pod każdym zdjęciem umieszczałam informacje o danej osobie, które pisałam na kartkach w skrócie i przypinałam pod zdjęciem.
     Ojciec, Franz Scharf, ceniony i wpływowy adwokat. Według opinii ludzi z nim pracujących, był to spokojny człowiek, dla rodziny była najlepszym ojcem i mężem, a pracę wykonywał w stuprocentowej skuteczności. Każdy, kogo bronił, nie wszedł za kratki.
     Matka, Ingrid Scharf, wykształcona na najwyższym uniwersytecie w mieście. Zeznania po zabójstwie mówią, że była to osoba pełna miłości dla swojej rodziny, miała szacunek do innych ludzi. Dobrze wykonywała swoją pracę.
     Siostra, Julia Scharf, uczennica najlepszego liceum. Młodsza od Camilli. Oczko w głowie rodziców. Dużo osób stwierdziło podczas śledztwa, że była rozpieszczona i samolubna. Nie miała przyjaciół, tylko grupkę nic nieznaczących znajomych. Nie lubiła siostry. 
     Przez chwilę stałam i patrzyłam się na po części zapełnioną tablicę. Teraz chciałam przypisać im jakieś ważne wydarzenie. Skupiłam się. Nawet nie zauważyłam kiedy wrócili Richard ze swoimi kumplami. W sumie, to nie wiedziałam, kiedy wyszli.
     - Ty tutaj? - zapytał, wyrywając mnie z myśli, któryś z mężczyzn.
     - Taa, a co? - odpowiedziałam, nadal myśląc o sprawie.
     - Masz coś? - tym razem zza ściany moich myśli usłyszałam Richarda. 
     - Nie, na razie tylko zbieram fakty. Przeanalizuje to wszystko co macie, a potem najwyżej poszukam w internecie. 
     Nadal bardziej skoncentrowałam się nad tym, co robię, więc nie słyszałam czy coś powiedział jeszcze do mnie. Odwrócił się do swoich zajęć, wiedząc, że zemną raczej nie pogada. 
     Bardziej interesowały mnie sprawy rodzinne. Przecież to była rodzina. Coś musiał się między nimi stać, że Camilla postanowiła zrobić taki krok i wszystkich zabić. Miałam problem, bo rodzina Scharf była wzorowa. Żadnych interwencji ze strony opieki społecznej, czy coś takiego. Musiałam wejść na internet. Postanowiłam przejżeć znajomych Camilli. Miałam nadzieję, ze coś znajdę. Tradycyjnie, jak każdy, miała Facebook'a. jej znajomymi byli głównie osoby z klasy. Miała ich, bo miała, ale żadnych konkretnych kontaktów. W toku bezskutecznych poszukiwań w końcu udało mi się trafić na coś pożytecznego. Odkryłam, że Camilla prowadziła blog. No to miałam lekturę. Miałam też i szczęście. Dziewczyna napisała tam wszystko, co było potrzebne. Na początku pisała zwykłe teksty, że była tu, widziała tamto. Z czasem zaczęła coraz częściej narzekać na to, co działo się w jej domu. Najpierw została poniżona, potem nękana psychicznie, dochodziło też do rękoczynów i groźniejszych pobić. Skoro były pobicia, musiały być dokumenty ze szpitala. Zamierzałam to potem sprawdzić. Gdy doszłam do  najnowszych wpisów to nieźle się zdziwiłam. 

Lost In Thought GIF - Memories Daydream Thinking GIFs

środa, 2 sierpnia 2017

Rozdział 93.

     Siedziałam sobie na kanapie w piżamie, w której skład wchodziły stare, czarne, zakończone gumką w nogawce dresy i stara koszulka na grubych ramiączkach. Nic mi się nie chciało, więc spokojnie piłam kawę i skakałam po kanałach w telewizorze. Ostatnimi czasy niektóre dni właśnie tak wyglądały. Spowodowane to było tym, że te cholerne rany postrzałowe się odzywały, mimo, że już dawno się zabliźniły. Lekarz owszem, poinformował mnie o tym, iż mogę odczuwać ból, nawet lekki, po zagojeniu się, bo rany były na tyle głębokie, że mimo ich zabliźnienia, w środku mogą być nie do końca pozbierane.
     Zostawiłam na kanale, gdzie były wiadomości. Posłuchałam parę politycznych pierdoł i nie wiedząc kiedy zasnęłam. Przebudziło mnie mocne i głośne wejście Richarda do domu. Nawet Rex się go przestraszył idąc za nim. Poszedł znerwowanym krokiem do kuchni, ja tylko powędrowałam za nim wzrokiem. Wziął z lodówki sok, nalał do szklanki i jakby mnie nie widząc pił i intensywnie nad czymś myślał. Popatrzyłam chwilę na niego, a on nadal był w swoich myślach i mnie nie widział. 
     - Jeeejuu, co się stało? - spytałam po dłuższej przerwie. Popatrzyłam się na niego, a ten zareagował po jakimś czasie, jakby wyrwany z hipnozy.
     - Co ? - spytał zdezorientowany. - A mamy teraz taką sprawę, że mnie do tej pory nosi. Powiedz, jak można zabić całą swoją rodzinę, policjanta, grozić jego rodzinie i nadal być na wolności? 
     - Hę? Jest ktoś taki? Nieźle musi mieć zrytą psychę. 
     - No widzisz, jest. I ta szuja jeszcze chodzi na wolności. Nawet bezczelnie pojawia się w miejscach, gdzie są kamery i tam gdzie obserwujemy, Tylko szmata zawsze znika. Jak duch!
     Mój przyjaciel był tak wkurzony, że gadał słowa, które mu ślina przyniosła. Aż nie byłam pewna, czy bezpiecznie mogę się odezwać, ale jednak zaryzykowałam. 
     - W takim razie pewnie to kobieta. Zabiła rodzinę, bo pewnie ich za coś winiła, a policjanta, za co?
     - Policjanta dlatego, że wykonywał swoją pracę. Włamała się do jego domu, zabiła i jeszcze groziła jego rodzinie, że jak powiedzą, kto to zrobił, to ich czeka ten sam los. 
     - Serio ma zrytą psychę.I teraz pewnie znowu planuje coś grubego. 
     - Tak. Nie wiemy co, i to mnie denerwuje.
     - Spokojnie, trzeba pomyśleć.
     - Wiesz ile my już myśleliśmy? Ta cholera może w każdej chwili kogoś załatwić. 
     - Ale ja jeszcze nie myślałam. Będziesz jeszcze jechał do biura dzisiaj?
     - Tak, dalej będziemy główkować.
     - No, to pojadę z tobą. Zrobię coś pożytecznego w końcu.
     - Nie wiem, czy powinnaś. Jeszcze się zdenerwujesz tak jak ja i ci się rany odezwą. 
     - One odzywają się kiedy chcą, więc no.
     Wkrótce pojechaliśmy, mimo, że Richard krzywo na to patrzył. 
     Będąc na miejscu, zaczęłam ogarniać sprawę tej kobiety.
     Była młoda, miała dwadzieścia trzy lata. Po studiach medycyny. W gruncie rzeczy powinna być lekarzem, ale ktoś jej nie dopuścił na egzaminach. Doczytałam się również, że potajemnie przed rodzicami, uczestniczyła w sesjach u psychologa. Została tam wysłana przez szkolną pedagog, która odkryła, że była źle traktowana w domu. Z racji tego, że Camilla, bo tak miała na imię dwudziesto trzy latka, nie miała oparcia w rodzinie i nie zgodziłaby się na wszystko, co jest z nią wspólnego, zgodziła się pójść do psychologa z inicjatywy pedagog szkolnej, w której miała oparcie. Miała czternaście lat. Niedawno zabiła swoją matkę, ojca i siostrę, którzy, jak pisano w aktach, znęcali się psychicznie, a nawet fizycznie na Camilli, która nie miała pojęcia dlaczego. Dodatkowo zabiła policjanta pod wpływem impulsu. Była poszukiwana po potrójnym zabójstwie i chciała nie wpaść w ręce policji. Jak każdy zabójca. Tylko chciała mordować dalej. Ale dlaczego? Tego chciałam się dowiedzieć, by pomóc przyjacielowi rozwiązać tę sprawę i złapać Camillę. 

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Witam!
W końcu powracam z czymś nowym na tym blogu, znowu po bardzo długim czasie. Mam napisane już trzy rozdziały połączone ze sobą tematem, a ten powyższy już dawno, a dokładnie w czerwcu chciałam opublikować, ale nie chciałam tego robić, wpierw chciałam, żeby wszystkie trzy były gotowe, i opublikować w jakiś umiarkowanych odstępach czasu. No ale zanim ja się za coś wezmę, to no...
Mam nadzieje, że rozdział ten się w miarę podobał, może nawet zaciekawił, a tymczasem zapraszam na mojego PIERWSZEGO bloga, oraz na INSTAGRAMA 😉