Siedziałam sobie na kanapie w piżamie, w której skład wchodziły stare, czarne, zakończone gumką w nogawce dresy i stara koszulka na grubych ramiączkach. Nic mi się nie chciało, więc spokojnie piłam kawę i skakałam po kanałach w telewizorze. Ostatnimi czasy niektóre dni właśnie tak wyglądały. Spowodowane to było tym, że te cholerne rany postrzałowe się odzywały, mimo, że już dawno się zabliźniły. Lekarz owszem, poinformował mnie o tym, iż mogę odczuwać ból, nawet lekki, po zagojeniu się, bo rany były na tyle głębokie, że mimo ich zabliźnienia, w środku mogą być nie do końca pozbierane.
Zostawiłam na kanale, gdzie były wiadomości. Posłuchałam parę politycznych pierdoł i nie wiedząc kiedy zasnęłam. Przebudziło mnie mocne i głośne wejście Richarda do domu. Nawet Rex się go przestraszył idąc za nim. Poszedł znerwowanym krokiem do kuchni, ja tylko powędrowałam za nim wzrokiem. Wziął z lodówki sok, nalał do szklanki i jakby mnie nie widząc pił i intensywnie nad czymś myślał. Popatrzyłam chwilę na niego, a on nadal był w swoich myślach i mnie nie widział.
- Jeeejuu, co się stało? - spytałam po dłuższej przerwie. Popatrzyłam się na niego, a ten zareagował po jakimś czasie, jakby wyrwany z hipnozy.
- Co ? - spytał zdezorientowany. - A mamy teraz taką sprawę, że mnie do tej pory nosi. Powiedz, jak można zabić całą swoją rodzinę, policjanta, grozić jego rodzinie i nadal być na wolności?
- Hę? Jest ktoś taki? Nieźle musi mieć zrytą psychę.
- No widzisz, jest. I ta szuja jeszcze chodzi na wolności. Nawet bezczelnie pojawia się w miejscach, gdzie są kamery i tam gdzie obserwujemy, Tylko szmata zawsze znika. Jak duch!
Mój przyjaciel był tak wkurzony, że gadał słowa, które mu ślina przyniosła. Aż nie byłam pewna, czy bezpiecznie mogę się odezwać, ale jednak zaryzykowałam.
- W takim razie pewnie to kobieta. Zabiła rodzinę, bo pewnie ich za coś winiła, a policjanta, za co?
- Policjanta dlatego, że wykonywał swoją pracę. Włamała się do jego domu, zabiła i jeszcze groziła jego rodzinie, że jak powiedzą, kto to zrobił, to ich czeka ten sam los.
- Serio ma zrytą psychę.I teraz pewnie znowu planuje coś grubego.
- Tak. Nie wiemy co, i to mnie denerwuje.
- Spokojnie, trzeba pomyśleć.
- Wiesz ile my już myśleliśmy? Ta cholera może w każdej chwili kogoś załatwić.
- Ale ja jeszcze nie myślałam. Będziesz jeszcze jechał do biura dzisiaj?
- Tak, dalej będziemy główkować.
- No, to pojadę z tobą. Zrobię coś pożytecznego w końcu.
- Nie wiem, czy powinnaś. Jeszcze się zdenerwujesz tak jak ja i ci się rany odezwą.
- One odzywają się kiedy chcą, więc no.
Wkrótce pojechaliśmy, mimo, że Richard krzywo na to patrzył.
Będąc na miejscu, zaczęłam ogarniać sprawę tej kobiety.
Była młoda, miała dwadzieścia trzy lata. Po studiach medycyny. W gruncie rzeczy powinna być lekarzem, ale ktoś jej nie dopuścił na egzaminach. Doczytałam się również, że potajemnie przed rodzicami, uczestniczyła w sesjach u psychologa. Została tam wysłana przez szkolną pedagog, która odkryła, że była źle traktowana w domu. Z racji tego, że Camilla, bo tak miała na imię dwudziesto trzy latka, nie miała oparcia w rodzinie i nie zgodziłaby się na wszystko, co jest z nią wspólnego, zgodziła się pójść do psychologa z inicjatywy pedagog szkolnej, w której miała oparcie. Miała czternaście lat. Niedawno zabiła swoją matkę, ojca i siostrę, którzy, jak pisano w aktach, znęcali się psychicznie, a nawet fizycznie na Camilli, która nie miała pojęcia dlaczego. Dodatkowo zabiła policjanta pod wpływem impulsu. Była poszukiwana po potrójnym zabójstwie i chciała nie wpaść w ręce policji. Jak każdy zabójca. Tylko chciała mordować dalej. Ale dlaczego? Tego chciałam się dowiedzieć, by pomóc przyjacielowi rozwiązać tę sprawę i złapać Camillę.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam!
W końcu powracam z czymś nowym na tym blogu, znowu po bardzo długim czasie. Mam napisane już trzy rozdziały połączone ze sobą tematem, a ten powyższy już dawno, a dokładnie w czerwcu chciałam opublikować, ale nie chciałam tego robić, wpierw chciałam, żeby wszystkie trzy były gotowe, i opublikować w jakiś umiarkowanych odstępach czasu. No ale zanim ja się za coś wezmę, to no...
Mam nadzieje, że rozdział ten się w miarę podobał, może nawet zaciekawił, a tymczasem zapraszam na mojego PIERWSZEGO bloga, oraz na INSTAGRAMA 😉
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz