Jechaliśmy. Nikt nie wiedział gdzie. Po tym, jak Bella przekazała mi telefon, myślałam nad ucieczką.
Podczas, gdy mi nie przychodziło nic do głowy, jedna z dziewczyn źle się poczuła. Nie do końca wiedziałam, co jej dolega, ale wyglądała, jakby zaraz miała się udusić, jednocześnie skręcając się z bólu.
- Ej! Ty! Nie udawaj! - krzyknął ten, co nas pilnował. - Przestań, bo zaraz cię wyrzucę. - kontynuował, widząc, że dziewczyna się go nie słucha.
- A może jednak zatrzymasz samochód i zobaczysz co jej jest? - powiedziałam do niego. Wiedziałam, ze żadna dziewczyna się nie odezwie. Wszystkie się bardzo bały.
- A ty co? Chcesz bardziej dostać? spytał z sarkazmem, wiedząc, że wcześniej nieźle dostałam i nadal było widać choćby siniaki i strupy po zaschniętych ranach.
- Może ty chcesz dostać w mordę od dziewczyny? - rzuciłam.
- A co ktoś taki jak ty może mi zrobić? - spytał sarkastycznie, kierując się w moją stronę. Niewiele myśląc wstałam. Stanęłam oko w oko z tamtym kolesiem.
Nie patyczkował się. Od razu uderzył mnie pięścią w brzuch. Myślał, że sprawę ze mną ma z głowy, z racji tego, że zwinęłam się z bólu, a przy okazji pokazał swoją, niby, męskość. Aby się odwrócił, ja jeszcze z bolącym brzuchem zamachnęłam się i uderzyłam go prawym łokciem w szyję. Był oszołomiony, więc skorzystałam z tego i uderzyłam go lewą pięścią w twarz, a następnie odkręciłam się, aby stać na przeciwko niego i uderzyłam kolanem w brzuch. On jednak też znalazł trochę sił i z całej siły uderzył z pięści, aż mnie odrzuciło. gdy w końcu postawiłam się do pionu, od razu musiałam się schylić robiąc w ten sposób unik. Wracając po raz kolejny do pionu, od razu uderzyłam go pięścią w twarz, ale gdy chciałam zrobić to samo drugą ręką, to on zrobił unik i mechanicznie uderzył w brzuch. Ja kopnęłam go w kostkę, licząc na to, że choć trochę odwróci jego uwagę, lecz nic z tego nie wyszło. Kopnęłam go drugi raz, a potem nadepnęłam jak najmocniej na jego stopę. Na szczęście trochę podziałało, miałam szansę go kopnąć jak zamierzałam i udało mi się to.
Zabrałam skulonemu z bólu pistolet, a następnie strzeliłam do zamka zamkniętych drzwi samochodu, które od razu się otworzyły. Podeszłam bliżej, aby ocenić sytuacje, co dalej mogłabym zrobić. Samochód był całkiem dobrze rozpędzony, w końcu jechaliśmy po autostradzie. Nie mogłam skoczyć, przecież bym się zabiła. Za długo to ja nie pomyślałam, bo tamten pociągnął mnie za ubranie, bym przypadkiem nie zwiała. Pociągną mnie na tyle mocno, że znalazłam się na podłodze, a zarazem moja głowa była na jej krawędzi. Byłam oszołomiona, dlatego dostałam z jednej strony twarzy, następnie również z drugiej, cios z pięści. Następnie odepchnęłam go , mocno kopiąc w brzuch. Wstałam. Od razu dostałam tym razem ja w brzuch. Odwdzięczyłam się i uderzyłam go w mordę dwa razy. Ponowił uderzenie w brzuch. Kopnęłam go w nogę, a potem kolanem w brzuch. Nagle mocno mnie złapał, zaczęliśmy się szarpać, a że byliśmy coraz bliżej krawędzi otwartych drzwi, niespodziewanie wypadliśmy. Na moje szczęście to on miał bezpośredni kontakt z asfaltem, ja natomiast wylądowałam na jego ciele, co nie obyło się bez bólu. Pod wpływem szybkości samochodu, poturlaliśmy się parę razy, co skutkowało, że jeszcze bardziej odczuwałam ból. Mimo, że mnie zatkało, po chwili wstałam i biegłam desperacko wrzeszcząc jak w jakimś tanim dramacie.
- Wrócę po was!
Wkrótce przestałam biec. Ból stał się bardziej wyraźny, narastał jeszcze bardziej, aż odkręciłam się w drugą stronę, kuląc się. Mignęły mi się dwie postacie. Nie zwracałam na nie uwagi. Przez ból nawet wzrok miałam nieostry, ale gdy chwile odczekałam, ujrzałam znajomą twarz policjanta, niejakiego Gerkhana, który wcześniej zakuł mnie w kajdanki, oraz jego wyższy i młodszy kolega.
- No kurwa... - powiedziałam do siebie, powoli wstając. Mogłam się spodziewać tego, że znowu mnie zakują w kajdanki i będę musiała siedzieć na posterunku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz