piątek, 28 czerwca 2013

Rozdział 1.

Dzień jak co dzień. Cudem udało mi się wyrwać z wyra i pójść do budy. Nie wiem co ja tam w ogóle robiłam. Po lekcjach zaszłam do sklepu, kupiłam coś do jedzenia na drogę i drobne zakupy do domu. Richard całe dnie siedział przy biurku na posterunku. Kiedy przywlekłam się do domu i rozpakowałam zakupy, siadłam wygodnie przed telewizorem i przełączałam z kanału na kanał. Oglądając serial komediowy, usnęłam. Przebudziłam się o północy. Nie mogłam usnąć, przekręcałam się z boku na bok. Pomyślałam że pójdę na spacer. Wiem że to głupi pomysł, no ale. Przynajmniej nie obudzę Richarda. Rex, kochany pies, nie chciał mnie puścić, jakby wiedział że coś się stanie, ale i tak odpuścił. Błąkałam się, a gdy już doszłam do parku. Usiadłam na ławce i pomyślałam co mój chłopak robił. Ostatnio rzadko się widzimy. Z trybu siedzącego przeszłam na leżący. Leżąc tak na tej ławce patrzyłam na gwiazdy. Lubiłam tak popatrzeć na migające światełka na bezchmurnym niebie. Usłyszałam czyjeś głosy, zdziwiłam się trochę. Czułam że powoli senność mi wraca i powoli spać mi się chcę. Wstałam i zobaczyłam jak mój "ukochany" idzie z jakąś lalunią. To mną wstrząsnęło. Popatrzyłam na niego i powoli zaczęłam biec. Byle gdzie, w ogóle nie patrzyłam. Widok jego miny, kiedy przechodziła z roześmianej do zaskoczonej i zdołowanej, bezcenny. Wpadłam w tak głęboki duł, że nie wiem kiedy się z niego wydostanę. 
Kiedy idąc z powrotem do domu, zauważyłam że ludzie w moim wieku, niektórzy nawet to moi znajomi, potajemnie piją piwo. Przyłączyłam się do nich. Nie mówiłam o co chodzi, nie ich sprawa. Mówiłam po prostu że muszę się napić. Wróciłam do domu nieprzytomna, nawet nie wiem w jaki sposób się tam znalazłam.  
Obudziłam się na kanapie z kacem. Ledwie wstałam, a tak mnie bolała głowa że w ogóle robiłam jakiekolwiek ruchy to tak ściskało że nie do wytrzymania. Moser wyszedł z kuchni i podał mi kubek. Kiedy wzięłam łyk, od razu wyplułam to, krzycząc "fuj!!!". 
- Na kaca - uśmiechną się do mnie - dobrze ci zrobi - odwzajemniłam mu uśmiech, a patrzą na kubek ze wstrętem. Mimo to wieczorem planowałam iść na imprę i znów się upić. Nic mnie wtedy nie obchodziło. Nawet to  że będzie mnie bolała głowa, czy Richard będzie się martwił. 
Podawał mi to świństwo przez jakieś dwa tygodnie. Codziennie miałam doła i chodziłam na imprezy, przychodząc kompletnie pijana do domu. Nawet zapomniałam o swojej najlepszej przyjaciółce, Belli. 





I jak się podobało? Mi się wydaję że trochę za krótkie, ale jakoś tak wyszło. Piszcie komentarze co o tym myślicie :D  

3 komentarze:

  1. Wow! Super, super! Bardzo ciekawa fabuła. :)
    Czekam na więcej <3
    Z tego, co pamiętam... Jej chłopak to Sam. Matko, ale świnia. Żal mi Agnes. ;(

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże jesteś zarąbista.<3
    Czekam na więcej <3
    Co za dupek z tego Sama. :)
    No mi też się wydaję,że za krótkie,ale za to świetne.

    OdpowiedzUsuń