środa, 7 sierpnia 2013

Rozdział 25.

MUZYKA
- A byłym zapomniał - odezwał się za chwilę - proszę oprzeć się o maskę, muszę panią przeszukać. - zrobiłam to co mi kazał. Było tylko słychać jak moja głowa mocno stuka o maskę tego samochodu. Nie dość, że widziały mnie dziewczyny, to jak na złość naszedł Sam z kumplami. Wkurzyłam się. Po założeniu  mi kajdanek, otworzył tylne drzwi samochodu i jak to policja robi "pomagał" mi wsiąść. 
- Poradzę sobie - powiedziałam wrednie, do całkiem przystojnego i wysokiego policjanta. Zaraz wsiadł na miejsce kierowcy i ruszyliśmy. Nie jechaliśmy długo. Dotarliśmy na posterunek, gdzie pracuje Richard. W głębi duszy miałam nadzieję ze mi pomoże. Myliłam się . 
Razem z tym od siedmiu boleść gliniarzem weszliśmy do gabinetu tam gdzie akurat Richard i jego załoga miała biurka. Ten co mnie skuł w kajdany zajął miejsce Stockingera. Domyśliłam się ze to jest nowy wspólnik Mosera.
- No to jak naprawdę to było, opowiedz. 
- Już mówiłam. Usłyszałam krzyki dziewczyny, nie wiele młodszej ode mnie. Kiedy sprawdziłam co się dzieje, to ten pijak chciał ją zgwałcić, to mu na to nie pozwoliłam. 
- Jeszcze raz, ale tym razem powiedz prawdę - upierał się upierdliwie ten kretyn. 
- Ja pierdole - mruknęłam pod nosem - ej no weżcie mu powiedzcie coś - na darmo prosiłam przyjaciela i jego kolegę. 
- To jak powiesz prawdę ?
- Uhhh - załamałam się. Potem do samej północy opowiadałam to samo. Moser i Kunz uzupełniali jakieś papiery i słuchając mojej gadaniny usnęli. Ten przed moimi oczami też za moment usnął. Patrzyłam raz na niego raz na nich. W końcu głowa mi opadła i usnęłam. Podczas snu czułam że mi nie wygodnie. 
Obudziłam się po tym jak już wszyscy byli na nogach i trzęśli się za kawą.
- No to co, w końcu mnie wypuścicie ? - spytałam ironicznie. 
- Skąd że, chłopaki ! Chodżcie ! - po chwili pojawili się dwaj młodzi policjanci. 
- Pójdzie pani z nami. - powiedział jeden z tej dwójki. 
- Co ? Ale jak to ? - spytałam z zaskoczeniem - przecież nic nie zrobiłam ! - krzyczałam. 
- Jakby tak każdy mówił, to by były pustki w więzieniach - powiedział przemądrzale, tan co kazał mnie zamknąć. 
- No bez jaj ! Richard weż coś powiedz ! Pomóż mi ! - krzyczałam jak mnie zabierali. 
Za chwilę dotarliśmy do podziemi do celi dla aresztowanych i czekających na wyrok.  Jeden mnie trzymał a drugi otwierał jedne z drzwi. Wprowadzili mnie tam i zamknęli mi drzwi przed nosem, tak po chamsku. Stałam przed tymi drzwiami z pięć minut. Nawet nie zorientowałam się że nie mam kajdanek i ze nie jestem sama w tej obdartej i obżydnej celi. Złapałam niezłego doła. Po raz kolejny. 



Wiem, zdjęcie nie wyrażne, ale moim aparatem robiłam =D 
Jak wam podoba się kolejny, spóżniony rozdział ?? 
Już dawno powinnam go napisać, ale zawsze stawało coś na przeszkodzie.
Ale ważne że jest. Pozdrawiam i kocham was moi czytelnicy =D 

3 komentarze:

  1. Fajny rozdział.Ale mam zaległości w czytaniu.Postaram się to nadrobić.

    OdpowiedzUsuń
  2. WOW, WOW, WOW! :D
    Ekstra, ale... kurcze. Biedna, ma pecha. xd Naprawdę. xd
    Czekam na więcej. Jak zawsze - jest akcja, jest ciekawie.
    SUPER. <3

    OdpowiedzUsuń