Po szkole całe popołudnie spędziłam dziewczynami. Poszłyśmy do parku, do mojego ulubionego miejsca, jak zwykle. Carly, Evelyn i Kayla lepiej poznały Bellę. A ja z Bellą ich. Carly ma tylko tatę, ale jest w wojsku i wiecznie jest na jakieś misji. Jej mama zginęła w wypadku samochodowym. Jakiś pijany idiota po prostu na nią wjechał, kiedy przechodziła przez przejście dla pieszych. Najlepsze jest to że on przeżył a ona nie. Ma jeszcze brata, ale się nią nie interesuję. Najprawdopodobniej jest jakimś drobnym złodziejaszkiem.
Evelyn ma obojga rodziców, ale oni się rozwiedli i to całkiem niedawno, a ona i jej mama przeprowadzili się do Niemczech.
Kayla też się tutaj przeprowadziła, ale to już inna historia. Jej ojciec kiedyś gwałcił jej mamę i bił. A kiedy dobierał się do Kayli matka ją chroniła. Powiedziała że jest jej za to bardzo wdzięczna. Cały czas uciekały, a kiedy odnalazły spokój i zaklimatyzowały się w Chinach, dostały znak od znajomego im policjanta że nadal ten skurwysyn ich szuka więc od razu wyniosły się z tam tąd.
Dziwnym trafem wszystkie pomyślały o mnie że ja tu mieszkam, na dodatek z gliną. Ja bym nie powiedziała że ze mną jest bezpiecznie. Jeszcze wpadną przeze mnie w jakieś kłopoty.
Po powrocie do domu oczywiście wrzuciłam coś na ząb i odrobiłam te przeklęte lekcje, ale na szczęście nie było ich dużo. Potem posiedziałam na komputerze. Wieczorem był mecz Polska - Australia, tylko towarzyski. Oczywiście byłam za Polską i nie wiem jakim cudem, ale wygraliśmy. A ja skakałam i wrzeszczałam i debil. Po meczu już było trochę póżnio, ale wzięłam szybki prysznic i dopiero poszłam spać.
Kolejny dzień, był kolejnym nudnym dniem w szkole. Kiedy myślałyśmy z dziewczynami że lekcje dobiegły końca, okazało się że jeszcze w-f. Na szczęście miałyśmy stroje. Karl Hanz, bo tak miał na imię nasz wuefista i wychowawca, zrobił nam rozgrzewkę, ale potem pozwolił man chwilę odpocząć przed grą w koszykówkę. Lubiłam tę grę. Niektórzy w klasie uważali, że jestem najlepsza. Ale ja tak nie uważałam.
Po lekcjach z dziewczynami rozeszłyśmy się do domu. Nie byłam głodna, więc od razu wzięłam się za lekcję. Chciałam mieć to z głowy. Długo mi się zeszło. Skończyłam dopiero o osiemnastej. Poczułam że jestem głodna. Zjadłam coś, wzięłam prysznic i położyłam się spać.
Kilka dni potem był piątek. Z dziewczynami cieszyliśmy się, że po aż ośmiu lekcjach nastanie wekeend. Po lekcjach, Bella zaprosiła nas do siebie . Odrobiliśmy całkiem szybko lekcje, bo w pięć osób poszło nam szybciej niż samemu. Potem poczęstowała nas kawą i ciastem. Wieczorem umówiłyśmy się na imprezę, oczywiście do mojego ulubionego miejsca, gdzie zawsze lubiłam się upijać w dobrych i złych chwilach lub ze złości. Po prostu moja ulubiona miejscówka. W domu nie wiedziałam co na siebie włożyć.
W końcu kiedy się zdecydowałam to włożyłam czarne trampki, mocno granatowe shorty oraz to z małymi ale efektownymi ćwiekami na przedzie. Byłam gotowa do wyjścia.
Znów miałam problemy z gifami.
Piszecie jak się podoba ?
Idę pisać następny na brudno =D
Super!
OdpowiedzUsuńObserwujesz?
http://moda-ma-zasady.blogspot.com/
piszesz super bloga
OdpowiedzUsuń