wtorek, 21 stycznia 2014

Rozdział 37.

MUZYKA 

I tak było. Jak, może nie na pierwszy, ale pierwszy od dłuższego czasu poszło mi nieźle. Na początek samo ruszanie, zatrzymywanie się i płynne zmiany biegów. Nieźle mi poszło też skręcanie. byłam zadowolona z tego, że Richard mi pomagał i z tego, że mimo wszystko dobrze się skupiłam na nauce. godzina po godzinie odnosiłam nowe sukcesy ; parkowanie, skręcanie na ostrych zakrętach, zmienianie biegów nawet do piątego, którego trochę się bałam, ale wiedziałam, ze to właśnie na najwyższym będę się ścigać. I to wszystko w dwa dni. Ostatecznym sukcesem było to, że sama już beż podpowiedzi Richarda i w ogóle bez jego obecności w aucie udało mi się prowadzić samochód ze skupieniem, pamiętając o wskazówkach, które podał mi Richard. Nawet przestałam się bać tego najwyższego biegu. 
W dzień wyścigu strasznie się denerwowałam, że pójdzie coś nie tak. I znów w parku było dużo ludzi, głównie dlatego, ze był tu nielegalny wyścig. Nie przejęłam się nawet obecnością Sama. Chodziłam w tej i z powrotem chowając twarz w dłoniach i przecierając ją kilka razy. Oczywiście przyszły Kayla, Evelyn i Carly. A na rozgrzewkę dojechałam na miejsce z Richardem jego samochodem. Powiedział, że wyścig dobrze mi pójdzie, jednak sama tak nie uważałam. Nadal chodząc w końcu stanęłam i kucnęłam ponownie chowając twarz w dłoniach. kiedy powoli nadchodził czas startu, wszyscy mnie poprzytulali i życzyli szczęścia. Wierzyli we mnie, ale ja w samą siebie nie. 
Kiedy szłam do stojących samochodów, którymi ja i Rob będziemy się ścigać. Kiedy miałam już otwierać drzwi, gdy jeszcze popatrzyłam na swych przyjaciół, taj jakby ostatni raz na nich patrzyła. W końcu wsiadłam do auta. trochę się z nim 'zapoznałam' i poćwiczyłam zmianę biegów. Na siedzeniu obok zauważyłam telefon, który zadzwonił, oczywiście dzwonił Payson. Powiedział żebym wzięła na głośnomówiący i położyła go tam gdzie leżał, bo tak powie 'start'. To było dziwne. No ale. Najpierw kazał odpalić silniki, potem przygotować się, a na końcu ruszyć. Z piskiem opon rozpoczęliśmy wyścig. Rob nie był łatwym przeciwnikiem. W pewnym momencie zostawił mnie w tyle, wtedy zaczęłam myśleć, że dostałam gorszy samochód. Ale w pewnym momencie wzięłam się w garść i próbowałam go dogonić. Nie było łatwo.
Udało mi się dogonić pod koniec wyścigu, więc jako pierwsza zjawiłam się w dużym wjeździe parku. I tu stało się coś niespodziewanego ; Rob stuknął mnie autem w mój prawy bok. Wtedy zjechałam na zbocze, które było dość wysokie, bo aż metrowe, jak nie większe. Nieźle uderzyłam się, nawet nie wiem w co dokładnie, bo straciłam szybko przytomność, ale i szybko ją odzyskałam. Czułam jak wszystko mnie boli i że mam przyciśniętą lewą nogę, bo przecież na lewej stronie auto leżało. Powili starałam wyjąć nogę. Nie było to łatwe. Kiedy chciałam ją wyjąć bolała jak cholera. Stwierdziłam, że tak czy owak będzie mnie bolało, więc na siłę ciągnęłam ile sił. Udało mi się ją wyjąć z wielkim trudem i po dłuższym czasie. Noga jeszcze mocniej mnie bolała i była porozcinana, a rany były różnej głębokości. Powoli prawą nogą odpychałam się, aby wyjść drzwiami pasażera. Właściwie to musiałam wyjść wybitym oknem, bo drzwi nie chciały się otworzyć. Leżąc na kawałkach szkła widziałam Sama, moich przyjaciół i Roba, który patrzył się na mnie z żalem w oczach.  



Niestety zdjęcia co kiedyś znalazłam nie mogłam wstawić, bo nie ma, ale są te dwa. 
Piszcie jak wam się podoba, długo piałam. Jak będzie chociaż dwa komenty to może napiszę następny =D

1 komentarz: