czwartek, 30 stycznia 2014

Rozdział 42.

Tańca nie przerwał mi na szczęście żaden ból. Tańcząc obok Belli i reszty, czułam się jak ryba w wodzie. Wyraźnie w "bitwie" przewagę mieliśmy my. przestaliśmy wszyscy tańczyć i z grupy naszych przeciwników wyszła do nas Claudia. 
- Hmm, jesteście tacy mądrzy, to zmierzmy się w tańcu długodystansowym, czyli takim, ze tańczy się w określonym czasie i kto dłużej wytrzyma. 
- Ta, wiemy, to co, zgadzamy się ? - powiedziałam i spytałam się potem ludzi z grupy.
- No jasne ! - odezwał się ktoś. 
- Oczywiście - odezwał się inny. 
- Tak - tym razem usłyszawszy męski głos. A potem wręcz chór zgadzających się głosów.
- No to ok. Od kiedy zaczynamy? 
- Proponuję - zabrała głos Katy - od dwudziestej do dwudziestej czwartej - powiedziała, spoglądałam na ludzi którzy kiwali głowami. 
- Stoi - powiedziałam, zgadzając się. Ale do dwudziestej było trochę czasu. Po raz kolejny zaczęłam myśleć o Carmen. I nagle jakby mnie olśniło. "- Przecież możemy zatańczyć !"- powiedziałam w myślach. 
- Chodźcie tutaj na chwilę - powiedziałam do ludzi. - Poznałam w szpitalu pewną dziewczynę. potrzebne są pieniądze, żeby mogła wyjść, a przed też żeby zrobili jej operację. Operacja jest potrzebna, nie tylko dlatego, żeby wyzdrowiała, ale jeszcze dlatego, żeby rozwijała swoją pasję. Pragnę wspomnieć, że jej pasją jest taniec. I wpadłam na pomysł, aby zrobić zbiórkę pieniędzy, co o tym myślicie ?
- To dobry pomysł - odezwał się ktoś.
- Dobry pomysł - odezwał się inny.
- Kto ma jakiś pomysł ? - spytałam. 
- Może nakręcimy filmiki z tej bitwy i umieścimy na stronie - powiedział Nick. 
- Tak, to jast dobre, hej, Lucy ! - krzyknęłam do dziewczyny - ty chyba śpiewałaś w zespole razem z Colinem. 
- Tak a co? - odezwała się Lucy. 
- Zagracie dla ludzi gratisowo - uśmiechnęłam się - nie no po prostu zagracie w podziękowaniu, dla tych co przyszli. A potem jeszcze wy zagracie a reszta będzie tańczyć. 
- A spoko, pogadamy z resztą, powinni się zgodzić - powiedziała Lucy. 
- A jak nie, to ja ich przekonam - powiedział Colin. 
- To dobrze. Kto zajmie się kamerowaniem ? Trzy osoby, jedna kameruje ich, druga nas, a trzecia obie grupy - zgłosiły się dwie osoby, a trzecią była Carly. - Ok, a kto zajmie się wejściówkami ? 
- Ja ! - odezwał się maniak komputerowy. 
- Dobra to ja reklamą. Ej komputerowiec ! - krzyknęłam jeszcze do niego - dasz radę zrobić jeszcze stronę ? 
- Oczywiście ! - odkrzykną mi. 
- To dobrze, prześlesz mi to ją obejrzę. A i zamieść te dzisiejsze filmiki, a ja tobie prześle tę reklamę. A kto zajmie się plakatami ? 
- Jasne, że ja - ponownie odezwał się komputerowiec. Zbliżała się dwudziesta. Zebraliśmy się w kółku i złożyliśmy ręka na ręce. 
- Rozwalmy ich ! krzyknęłam. A reszta odpowiedziała krzykiem "tak" i "dajmy im popalić". ustawiliśmy się my, zaraz ustawili się nasi przeciwnicy, ktoś puścił muzykę. Zaczęliśmy. Muzyka była łatwa, bo my tańczyliśmy do jeszcze szybszej niż ta, i do bardziej Street Dance'u. tamci nieźle sobie dawali radę, starali się, ale jednak mieli kilka potyczek i pomyłek. Po dwóch godzinach byli nieźle zmęczeni, my też, ale jakoś dawaliśmy radę. Po kolejnej godzinie poddali się, ale my z honorem, dotrwaliśmy do umówionej godziny.


Łohoho 
Same dialogi, ale tak wyszło =)
Piszcie jak się podobało =D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz