czwartek, 23 stycznia 2014

Rozdział 39.

Kiedy dochodziła wyznaczona godzina, postanowiłam, że pójdę wcześniej. Nie wiedziałam, czego mogę się po nim spodziewać. Wchodząc do parku, przeszedł mnie dreszcz. Ale jednak to co zaraz zobaczyła, jeszcze bardziej mną wstrząsnęło. Payson trzymał Bellę nie dość, że mocno, to jeszcze z pistoletem przy gardle. Podchodziłam niepewnie, stawiałam ostrożnie każdy krok, w razie czego to wiem, że mam się czym bronić, bo nie zapomniałam wziąć ze sobą swoich pistoletów. 
- Stój - powiedział Payson - bo inaczej ona zginie.
- ta, ile razy to słyszałam - zadrwiłam z niego pod nosem, ale w głębi duszy nadal nie przestałam się bać o Bellę. 
- W końcu mam zobaczyć cię na żywo.
- Jak znalazłeś się po tej stronie świata. Nic w mediach nie było słychać, że jakiś bandzior uciekł. 
- A to dlatego, moja droga - powiedział drwiąco - że jestem na warunkowym.
- Ooo Ty? Jakim cudem ? 
- Za dobre sprawowanie.
- Hahahaha - roześmiałam się - ty i dobre sprawowanie? Chyba kpisz ze mnie. 
- Od początku oto mi chodziło. Pierwszego dnia w tam tym  miejscu wymyśliłem to. Nic nie będę robił złego, aby potem stwierdzili, że mogę sobie wyjść na chwilę poza progi więzienne. 
- Jednak nie doceniłam cię. Ale to są porachunki między nami, puść ją.
- Teraz? Żebyś wywinęła mi znowu jakiś numer? Nie Jeszcze trochę Najpierw muszę ciebie wykończyć - i w tym momencie wymierzył we mnie pistoletem, ale nie strzelił. Usłyszałam też przestraszone głosy i lekki szlochanie moich pozostałych trzech przyjaciółek. Za moment kiedy odwróciłam głowę zauważyłam jak Sam idzie ze swoją grupką kolegów, śmiejąc się na cały głos. "Jeszcze ich tu brakowało"- pomyślałam. Odwróciłam głowę w stronę Paysona, który nadal trzymał w moim kierunku pistolet. 
- No co? Strzelaj! Strzelaj! - zachęcałam go, wiedząc, że może strzelić. - No co? Odwagi ci zabrakło?
- Nie, nie zabrakło - i wtedy niespodziewanie strzelił. Specjalnie nie po celował na wprost tylko w jego lewą i trafił mnie gdzieś powyżej nadgarstka, tylko lekko się ugięłam, ale tak naprawdę piekielnie mnie bolało, bo przeszło na wylot. Zaczęłam trochę szybciej oddychać z tego bólu. 
- No co, nie chcesz mnie dobić ? - prowokowałam go. Wtedy też odbył się kolejny strzał. Tym razem trafił w lewe przed ramie, przychyliłam się na lewą stronę. Bardziej bolało. Nie oglądając się za siebie, słyszałam, że dziewczyny coraz bardziej  to przeżywają. W tym czasie mojego zamyślenia o moich biednych przyjaciółkach, padł strzał i poczułam ból w lewej nodze, aż uklękłam. Payson zaśmiał się, wypuścił Bellę, która natychmiast pobiegła z płaczem do dziewczyn i tu padły kolejne dwa strzały poczułam ból w lewej nodze, aż uklęknęłam, Payson zaśmiał się, wypuścił Bellę, która natychmiast pobiegła z płaczem do dziewczyn. I tu padł dwa kolejne strzały, trafiając mnie gdzieś w brzuch, dokładnie nie wiedziałam gdzie. ostatnimi siłami wyciągnęłam pistolet i strzeliłam tyle razy na ile pozwalały mi siły, w stronę uciekającego Paysona. Nie wiem co się dalej stało z nim i w ogóle bo straciłam przytomność. Powoli czułam jak staje mi serce, a z ran ucieka krew strumieniami. Miałam wątpliwości, czy odzyskam przytomność albo jeżeli zapadnę w śpiączkę to czy się obudzę kiedykolwiek. 


I jest finał =D
Piszcie jak się podobało 
Nie wiem czy jutro napiszę bo nie mam dokończonego rozdziału kolejnego, ale to tylko strona to myślę, że dziś skończę =D I zacznę następny =D

1 komentarz: