sobota, 25 stycznia 2014

Rozdzial 40.

Obudziłam się. Nie wiedziałam jaki dzień, jaki miesiąc i jaka godzina. Świeciło słońce. Wszystko mi zdrętwiało. Czułam tez lekki ból. Byłam zdezorientowana. Nikogo przy mnie nie było. Nie smuciłam się z tego powodu, bo każdy ma jakieś swoje obowiązki i nie będzie siedział przy mnie w szczególności, kiedy śpię. Kiedy rozmyślałam o wszystkim i o niczym przyszła pielęgniarka, a po chwili doktor.
- O widzę, że obudziła się pani. Zazwyczaj, po takich obrażeniach jest się długo nieprzytomnym lub w długiej śpiączce, a tu proszę. Taki mocny organizm ma mało kto.
- Niestety jakoś tego nie czuję - powiedziałam uśmiechając się lekko do niego. 
- Mimo wszystko i tak tu pani trochę poleży. Obrażenia były ciężkie i poważne jedna kula kilaka milimetrów od serca, druga gdzieś w płucu. 
- W ogóle to cud, że ja jeszcze deptam po tym świecie - stwierdziłam z poczuciem humoru. 
- Nie powiem, że nie - uśmiechnął się doktor. Powiedział co mi podać pielęgniarce, a potem dodał - to dzisiaj panią przenosimy do normalnej sali. - i poszedł. Za niedługo jednak pojawił się Richard. 
- Cześć - powiedział delikatnie. - Jak się czujesz ? 
- Łohoho, szkoda gadać. Wszystko mam zdrętwiałe i bolą mnie rany. 
- Nie zazdroszczę. 
- A co z tym bandytą się stało, ubiłam dziada? 
- Prawie, w ostatniej chwili go uratowano.
- No niee. 
- Ale sąd orzekł, że jest groźny i że będzie leżał w więziennym szpitalu.
- Chociaż tyle. 
- Nie, jeszcze orzekł parę innych przestępstw i to co było związane z tobą, co dało dożywocie.
- Łał. 
- Będę niedługo szedł, wyrwałem się z pracy na chwilę, ale nie chcę się narażać szefowi. 
- Spoko. I tak mi się spać chcę. - powiedziałam. Jeszcze spytałam się ile tam leżę, okazało się że sześć tygodni. A kiedy poszedł, ja usnęłam. 
Budząc się było grubo po południu. Nadal czułam, że wszystko mam zdrętwiałe. Ale chociaż jakoś nic mnie nie bolało, bo pewnie dali mi coś od bólu. Zaczęłam myśleć o wszystkim. Przypominało mi się, jakie to były czasy, kiedy razem z Bellą i resztą tańczyliśmy. Kiedy przyszła smutna Bella razem z Robem, co mnie nie zdziwiło, też wspomniałam o tańcu. 
- Wiesz, jak wyjdę ze szpitala to musimy się wszyscy spotkać i potańczyć. 
- Tak - powiedziała nadal posmutniała Bella - a jak się czujesz? 
- Od tego leżenia wszystko mam zdrętwiałe, i rany bolą, ale da się wytrzymać - uśmiechnęłam się. Widziałam, że Rob denerwuję się, jest niespokojny i w ogóle taki zestresowany. Uśmiechnęłam się i powiedziałam : - Rob, ej, co jest. Twój ojciec jest w więzieniu, Bella żyje, ja też. 
- Dręczy go to, że nie pomógł tobie i że w ogóle doszło do tego. 
- Nie ma co się dręczyć, wtedy kiedy pierwszy raz pomogłeś mi go złapać, to powiedziałeś kluczowe dla mnie informacje, a resztę zrobiłam ja. I to na mnie właśnie się zemścił. Albo przynajmniej próbował. 
- Ale to mój ojciec i ja powinienem tu leżeć, a nie ty. 
- Oj, nie denerwuj mnie - powiedziałam żartobliwie. - I jak ja mam cię uspokoić ? 
- Nie próbuj nawet - powiedział nadal niespokojny. 
- No nic, ja uważam jak powiedziałam i super by było, żeby facet mojej przyjaciółki nie denerwował się ani nie stresował na mój widok. Chcę cię lepiej poznać i żebyśmy się kolegowali - Rob popatrzył na mnie, robiąc wielki oczy - tak skoro jesteś chłopakiem mojej przyjaciółki to chcę cię lepiej poznać - uśmiechnęłam się. - Ale może najpierw stąd wyjdę - powiedziałam śmiejąc się. W tym momencie przerwał nam rozmowę doktor. Niestety Bella i Rob musieli już iść, bo doktor powiedział, że muszę odpoczywać. I faktycznie powoli robiłam się śpiąca. kiedy usnęłam to spałam aż do rana. Budząc się była ósma. W tamtym momencie dopiero też zauważyłam, że na przeciw mojego łóżka wisi zegarek. Do południa nikt u mnie nie był, oprócz pielęgniarki, która przyszła najpierw zmienić kroplówkę, potem przeszła, żebym wzięła leki, z za trzecim razem przyszła poinformować, że popołudniu doktor przyjdzie zobaczyć co z ranami. I tak też było. Doktor Kooks, bo tak miał na nazwisko, stwierdził, że rany goją się szybko, tylko jedna która była pod prawą piersią, gdzie kula poszła do góry i była gdzieś w płucu. Ta też najbardziej mnie bolała.  Powiedział też, że za tydzień zdejmie mi szwy. Ucieszyłam się, bo potem jak będzie wszystko ok to wyjdę ze szpitala.
Wieczorem przyszła Bella z Kaylą trochę pogadałyśmy. Doszły potem jeszcze Carly i Evelyn. Stwierdziłyśmy razem, że musimy pójść na jakąś imprezę. ja osobiście już dawno na żadnej nie byłam. Za niedługo dziewczyny musiały już iść, bo skończył się czas odwiedzin. Mimo, że czułam się trochę na siłach i tak potem szybko zasnęłam. 



No, wczoraj rozdziału nie było, ale za to dzisiaj jest, i to bardzo długi z czego się cieszę. Jednak cierpię teraz na brak weny. Mam pomysł,ale nie mogę tego jakoś w słowa dobrać :( Mam nadzieję, że nie przynudzałam i że się podobało :) 

1 komentarz: