środa, 18 grudnia 2013

Rozdział 32

- No nieźle - powiedziałam. 
- No. Najlepsze jest to, że nie wiemy jak go z tam tąd ściągnąć. Każe żeby nikt tam nie wchodził, bo nie chce aby komuś się coś stało i nie chce go mieć na sumieniu. 
- Łoł. Postaram się coś zdziałać, ale to będzie szalone, więc żeby na dole były jakieś pudła czy coś. 
- Ok. A co konkretnie chcesz zrobić ?
- Skoczyć razem z nim - uśmiechnęłam się i poszłam w kierunku wejścia do budynku. Musiałam wchodzić dość wysoko. Sześć pięter. A kiedy już tam weszła, dyszałam jak jakiś parowóz czy coś. Powoli podchodziłam do niego. 
- Nie podchodź, bo skoczę ! - krzykną chłopak. 
- Ja przyszłam tylko pogadać. Raczej namawianie żebyś zszedł to będzie głupie. 
- Aha. Ciekawe o czym ty chcesz ze mną rozmawiać ? - powiedział trochę ironicznym głosem. 
- A tak ogólnie. 
- A - zapadła cisza. Udało mi się podejść do niego. popatrzył na mnie, kiedy odwrócił wzrok, to ja popatrzyłam na niego. 
- Wysoko. Naprawdę chcesz skoczyć ? 
- Tak, to znaczy... 
- Boisz się - uśmiechnęłam się szyderczo - słyszałam twoją historię, i wiesz co ci powiem? Nie przeżyłeś tyle co ja. Trzy razy w pierdlu siedziałam. kilka razy dostałam kulkę. Nawet mnie porwali dwa razy i to ci sami ludzie. Tacy ludzie jak ty, myślą, że im się świat zawalił całkowicie. Ale to gówno prawda ! Jeszcze dużo przed tobą, ale jak chcesz to skacz, no skacz ! - zaraz oboje skoczyliśmy, o ile to skokiem można było nazwać. Kiedy już "wylądowałam" poczułam mocny ból w nodze. Kiedy chciałam wstać, od razu poczułam jeszcze mocniejszy ból. Stwierdziłam, że jest złamana. Chrystian skumał się i podbiegł do mnie. 
- Może pomóc ? - spytał z uśmiechem.
- No, raczej chyba tak - powiedziałam z nutką ironii w głosie. Zaraz pomógł mi wstać i zawiózł mnie do szpitala. Noga strasznie mnie bolała. Założyli mi gips i dali zwolnienie ze szkoły. Chrystian odwiózł mnie do domu Belli, a tam już pomogła mi ona. 
Musiałam cały czas leżeć Ledwie do toalety dawałam radę. A kiedy nikogo nie było w domu. to wtedy już tak zwana "kaplica". 



Jeju w końcu napisałam !!!!
mam nadzieję, że nudny nie był, bo mi się wydaje że był nudny :) 
Czekam na komentarze :) I zapraszam do czytania, bo mam nadzieję że w końcu wezmę się za tego bloga :D

niedziela, 13 października 2013

Rozdział 31.

Kilka tygodni później. 
Są święta Bożego Narodzenia. A właściwie Wigilia. Siedzimy razem z Bellą i jej rodzicami przy wspólnym stole. Mimo, że traktowali mnie nie jak gościa, tylko jak swoją drugą córkę, brakowało mi tych chwil u siebie w domu, z Richardem i Rex'em, który zawsze żebrał na jakiś kąsek za stołu. Czasami spędzaliśmy ten dzień na posterunku z Kunz'em i Stockingerem. Na razie nie miałam ochoty wrócić do domu, a rodzice Belli zrozumieli mnie. Byłam im wdzięczna. 
W drugi dzień świąt poszłam do parku na spacer. Na takie spacery chodziłam razem z Rex'em. kiedy przypomniało mi się to, posmutniałam. Nawet nie zauważyłam, że przechodzę koło Sama i jego nowej dziewczyny. Tym razem o brązowych włosach. wcześniej była blondynka. 
Wróciłam do swojego nowego domu dwie godziny przed kolację. Do tego czasu wzięłam kąpiel. Zrobiłam sobie maseczkę na twarz, co tego nigdy nie robiłam, ale pomyślałam, że mnie zrelaksuje. Ku mojemu zdziwieniu, tak było. Po kolacji położyłam się z laptopem w ręku. Poczytałam różne strony, głównie moich ulubionych zespołów, blogi tak samo. 
Następnego dnia o tej samej porze poszłam na spacer. Cudem nie spotkałam Sama, ale za to przykuło mi coś innego uwagę. Był niezły tłok ludzi, a na dachu budynku, którego tak obleźli, stał jakiś chłopak. Wyglądało to tak, jakby ten gość chciał popełnić samobójstwo skacząc z tego dachu. Podeszłam tam bliżej. Było tam mnóstwo ludzi, policjantów a nawet strażaków. Zauważyłam w śród policjantów Richarda ze swoją ekipą, koło nich ekipa Christiana, policjanta, który też w przeszłość mnie zamkną. Podeszłam do niego, patrzył się na tego chłopaka. 
- Witam. Zapewne my się już znamy - powiedziałam żartobliwie z poczuciem humoru z rękami w tyle splecionymi. 
- Oo! Cześć Agnes. 
- Cześć - przywitaliśmy się po przyjacielsku - o co chodzi ? - spytałam. 
- Gościo zdołował się, jak dowiedział się, ze jego dziewczyna została zamordowana, a on został oskarżony o morderstwo. 


Jeju !! Jest ! 
W końcu !!! 
Mam nadzieję, że dobrze mi wyszedł =D 
Komentujcie =)

poniedziałek, 2 września 2013

Rozdział 30.

Nadeszła kolejna sobota. Tym razem kolej była na Kaylę. Wiem że jest taka trochę szalona, ale nie wiedziała w co się pakuje. Miałam szczęście, że ten typek tak dał się nabierać.Dziwiłam się, że jeszcze nie odpuścił. Znów siedziałam ze spluwam w dłoniach. Znów miałam nadzieję, że ich nie użyję. 
Ta sama pora, to samo miejsce. Byliśmy wszyscy przygotowani. Nagle przyszedł. Bardziej nawalowy i tym razem z zamiarem tym samym, ale że mu się uda. Widać było to po jego minie. Rzucił się z większym zamachem. Nadeszła ta chwila, gdy Kayla miała go uderzyć, nie poszło tak łatwo. Jeszcze trochę i by mu się udało. Ona była w szoku i się poddała. Nie mogłam tak na to patrzeć i pozwolić aby to się stało. Wybiegłam z pistoletami w rękach, ale tylko ja. Przyłożyłam mu jedną do jego głowy i odciągnęłam go od Kayli, która była w takim szoku, że szlak mnie trafiał, za to że się zgodziłam aby brała w tym udział.Przyłożyłam mu z kolby dwa razy, a kiedy przewrócił się, zaczęłam go kopać. Przez chwile przestałam to robić, zobaczyłam co z Kaylą. Otaczał ją krąg znajomych z mojej grupy, uspakajali ją. Zaraz znów popatrzyłam na tego bandziora. Siadłam na niego i zaczęłam lać go po mordzie. Reszta musiała mnie siłą od niego odsuwać, wtedy chciałam go po prostu zakatrupić. No a kiedy udało im się mnie od niego odciągnąć, związali go. 
Po tym jak się ogarnęłam, a Kayla otrząsnęła się, zaskakująco wtedy leciał czas i było wcześnie rano. Od razu poszliśmy na posterunek. Specjalnie na ten, w którym mnie zamkną ten wariat, do którego poszliśmy potem. po wejściu, posadziłam tego zbira, tam gdzie siedziałam wtedy ja, przed nosem tego niby policjanta. 
- Tu macie dowody - rzuciłam mu Pen-Drive'a, tam były zgrane wszystkie filmy - a tu świadków - dodałam za moment pokazując palcem na naszą grupę. i tak jak ustaliliśmy wcześniej, każdy podchodził i opowiadał jedno z trzech zdarzeń lub wszystkie. ja cały czas trzymałam za szyję oraz trzymałam przy jego głowie lufę pistoletu. 
Chwilę po ostatniej wypowiedzi, cała trójka policjantów, oczywiście razem z Richardem, zastanawiali się. Widać, że "zgasiłam", z czego bardzo się cieszyłam. 
- Zostawiam wam go. Mam nadzieję, że znajdzie się tam, gdzie ja miesiąc temu - po tej wypowiedzi, zabrałam wszystkich i wyszłam, z tego budynku zadowolona, że ani razu się nie odezwali i że tym razem ja ich zgasiłam. Jednak posłałam Richardowi rozżalony wzrok. 



No to jest w końcu kolejny rozdział w tym opowiadaniu.
Piszcie co o tym myślicie =D 
Ja się ciesze że jakoś wracam do tego opowiadania. 
ponieważ zaczął się rok szkolny mogę pisać rzadziej.

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Libster Award

Nominowana przez : http://one-boy-one-girl-one-love.blogspot.com/
1.W jakim województwie mieszkasz ?
W Lubelskim.
2 .Do jakich fandomów należysz ?
Soliders, Selenators i Zswaggers.
3.Co sądzisz o Little Mix ?
Nie znam i staram się być tolerancyjna.
4. Masz aska, jak tak to podasz ?
Nie. Za bardzo mnie to nie interesuję.
5. Jak długo piszesz opowiadanie ? 
Nie długo. Dokładnie od 27 czerwca tego roku.
6. Masz inne blogi ?
Tak. http://faniselenygomezinietylko.blogspot.com/
7. Masz jakieś zwierzątko ?
Tak. Psa i kota.
8. Co ciebie inspiruje ?
Inne blogi, filmy, piosenki.
9. Jak oceniałabyś swojego bloga w skali 1- 10 ?
Ja siebie zawsze nisko oceniam więc 1.
10. Do jakiej klasy idziesz po wakacjach ?
3-ciej gimnazjum.
11. Masz ulubiony film ?
Mam dużo, ale takim jedynym to "Transformers".

___________________________________________

O kurczaczek =D To już drugi raz =D 

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Rozdział 29.

MUZYKA i MUZYKA
Nadeszła sobota, dzień w którym realizowany będzie mój plan. Kiedy rano się obudziłam się z tremą. Siedziałam na materacu, na którym spałam. Serce waliło mi jak młot, pociła się i nie miałam ochoty na jakiekolwiek jedzenie. W ręku trzymałam dwa pistolety, które załatwił mi Richard i dał na osiemnaste urodziny. Zabrałam je podczas gdy pakowałam swoje rzeczy, aby mieć swoje podczas pobytu u Belli. 
Kiedy zachodziła do mnie Bella, to widziałam, że się martwi o mnie. Wieczorem spotkaliśmy się gdzieś o dwudziestej. Omówiliśmy jeszcze kilka spraw. Było kilka kamer, czym więcej materiałów tym lepiej. 
Nadszedł czas. 
Poszłam na miejsce, tam gdzie prawie doszło do nieszczęścia z Claudią. Stałam, że niby na kogoś czekam na kogoś i udawałam że sprawdzam godzinę. Próbowałam nie patrzeć się w stronę kamer. Długo nie czekałam na niego. Zaszedł mnie od tyłu. Widziałam go w lusterku, które miałam w ręku, miałam przeczucie że tak może zrobić. Przy gardle miałam nóż, trochę się przestraszyłam. Zaczął się do mnie dobierać, chwile tak się dałam, ale kiedy miałam już dość i stwierdziłam że wystarczy na nagranie, walnęłam go łokciem w tą jego parszywą twarz. Puścił mnie. Oznaczało to, że musiało go boleć. Zaraz kopnęłam go i uciekłam. Kiedy pozbierał się on, też uciekł. Potem wszyscy wyszli i po kolei pokazywali nagrania. Poniekąd byłam z siebie dumna, ale też przestraszyłam, jak sobie poradzą dziewczyny. 
Tydzień póżniej. 
Czas nadszedł na Bellę. Też miała tremę jak ja. Nie przeszkadzałam jej, kiedy sama siedziała w swoim pokoju. Ale tym razem też trzymałam spluwy. W razie czego, to nimi miałam obronić Bellę. Gdyby poszło coś nie tak, miałabym tę sprawę na sumieniu. Spotkaliśmy się o tej samej porze co za pierwszym razem. Schowałam się razem z grupą. Bacznie obserwowałam co się dzieję. Było tak samo jak ze mną, ale do akcji weszli niektórzy chłopcy, którzy wyszli z uliczki, że niby są przypadkowymi przechodniami. Kiedy uciekła, kamień, a właściwie wielki głaz spadł mi z serca. 
W domu z Bella siedziałyśmy razem w jej pokoju bez słowa, nieżle się naraziła, podziwiałam ją za taką odwagę. Usnęłyśmy Oparte o ścianę, a nasze głowy oparte były o siebie.  
nad ranem przebudziłyśmy się, bo nie było nam nie wygodnie, ja poszłam na swoje legowisko, a Bella ułożyła się wygodnie na swoim łóżku. Obie usnęłyśmy i spałyśmy jak zabite kiedy wstał dzień. 
Przy obiedzie mama Belli pytała nas, dlaczego tak długo spałyśmy. Odpowiedziałyśmy, że oglądałyśmy film do póżna, a potem jak było, kiedy usnęłyśmy. Jej mama nie wiedziała o tej całej akcji, bo przecież by się nie zgodziła. 

                      

Nie ma to jak problemy ze zdjęciami. 
Ale dałam radę. Na razie niestety pisać niestety nie będę, ponieważ mam pomysł ale nie mogę obrócić go w słowa i jest problem z napisaniem czegokolwiek. Kiedy już mi to przejdzie to oczywiście będę kontynuowała przygody Agnes. Szykuję też dla was niespodziankę. Cieszycie się ? =D Ale pojawią się jeszcze dwa rozdziały =D 

sobota, 10 sierpnia 2013

Rozdział 28.

... a konkretnie chodzi o to że ja będę przynętą na tego zboczeńca, ktoś będzie to kamerował, a w razie czego chłopcy mi pomogą. 
- Dobry pomysł ! - powiedział DJ. 
- Nie boisz się ? - spytał Jonny członek grupy. 
- Na razie nie. 
- Starczy tylko jedno nagranie ? 
- O tym też pomyślałam. Wiem że to niebezpieczne, ale muszę poprosić jeszcze dwie dziewczyny żeby było wiarygodne. A ! Byłabym zapomniała ! Ci co nic nie robią, będą tylko obserwować i to bacznie, żeby potem ci debile z policji mieli tyle zeznań, że im się nie pomieści. Zawsze szukają świadków, to teraz będą mieć ich bardzo dużo. To z dziewczyn kto się zgadza ? - zapytałam niepewnie. Popatrzyłam na wszystkich. 
- Ja ! - odezwała się po krótkiej ciszy Bella. 
- I ja ! - zaraz krzyknęła Kayla - w końcu raz w życiu może zdarzyć się taka sytuacja. 
- Jesteście pewne ? - spytałam. Moje najlepsze przyjaciółki, znów będę się o nie martwić, mimo że będę blisko.
- Tak ! - odezwała się z pewnością siebie Bella. 
- Claudia w razie czego nam pomoże - zaraz wtrąciła Evelyn. 
- Ok. Jak będzie z ludżmi, to nie powinno jej się niczego stać. Będą nam potrzebne kilka rzeczy. Mianowicie kamera, mocne liny...
- A po co liny ? - zapytał ktoś z grupy. 
- Po to, że przy ostatniej akcji zwiążemy go, aby nie uciekł. Cały plan zrealizujemy w trzy kolejne soboty. Najbliższa już za pięć dni. Trzymam za wszystkich kciuki ! - tymi ostatnimi słowami pożegnałam ich i zeszłam z ławki na której do tej pory stałam. Uśmiechnęłam się do dziewczyn. 
- Naprawdę się nie boicie ? - spytałam się Kayli i Belli. 
- Nie - odpowiedziały razem i zaśmiały się. 
- Nie daruję sobie, jeżeli coś wam się stanie. - powiedziałam to i przytuliłam je do siebie - Bella, mam jeszcze do ciebie prośbę. czy mogę zostać u ciebie na kilka dni ? 
- No jasne ! Zaraz zadzwonię do mamy, żeby zrobiła porządek w pokoju gościnnym. 
- Dziękuję ci. - powiedziałam z wdzięcznością. U Belli w domu rodziców czasami nie ma nawet w nocy, więc nie zauważą dokładnie mojej obecności. 
Mój pokój, był koło pokoju Belli. Pożyczyła mi rzeczy do spania, a na drugi dzień jakieś rzeczy, żebym poszła po swoich kilka rzeczy do swojego domu. 



\

Miałam pewne problemy z gifami, ale jakieś są =D 
Coś krótkie mi wychodzą... No ale =D 
Biorę się za następny i jak jutro nie będzie mnie na kąpie to przez telefon opublikuję =D 
Papa !!!

piątek, 9 sierpnia 2013

Rozdział 27.

MUZYKA  
- Hej może położysz się w normalnym łóżku - zaproponowała mi wieczorem Rebecca. Była noc, stwierdziłam, że drugiej nocy nie spędzę na tym zimnym parapecie. Łóżko było całkiem wygodne, ale cała ta sprawa nie dawała mi spać. Za chwilę nie myślałam o tym tylko o moich przyjaciółkach. Biedne, pewnie martwią się o mnie nie potrzebnie. 
Następnego dnia obudziły mnie krzyki. Budząc się, aż usiadłam. Przyszedł po mnie ten co kazał mnie tu zamknąć. Zaprowadził mnie do jakiegoś pomieszczenia, gdzie rozpoznaje się przestępców. Postałam tam trochę, a za chwilę przyszedł do mnie i mnie rozkuł. 
- Masz szczęście. Jesteś wolna - powiedział i wyprowadził do wyjścia. Na zewnątrz od razu zauważyłam swoje cztery przyjaciółki. Od razu szłam do nich, coraz szybciej, coraz szybciej aż w końcu zaczęłam biec. Ledwie się zatrzymałam. Chciałam objąć je wszystkie na raz. Za chwilą doszła do nas ta dziewczyna, którą obrobiłam i przez którą poniekąd siedziałam w areszcie. 
- To jest Claudia - przedstawiła ją Kayla - poszukałyśmy i namówiłyśmy ją, aby powiedziała wszystko, bo niewinna osoba siedzi w pierdlu. 
- Ale boi się, że ten typek ją znajdzie i coś jej zrobi - powiedziała Evelyn. Chwilę się zastanowiłam. 
- Chodżmy - powiedziałam - ty też - wskazałam na Claudię. Podczas drogi do parku, bo tam chciałam iść, dowiedziałam się że chodzi do tej samej szkoły co ja ze swoimi kumpelami, tyle że jest w klasie "a" o rok młodszej. 
Doszliśmy do tego miejsca, co zawsze. Siadłam na ławce w zamyśleniu. 
- Mam pomysł ! - nagle krzyknęłam - Bella zwołaj grupę. 
- Ok - powiedziała Bella, pisząc już SMS'a. Miałam pewien pomysł, na tego gości, ale nie miałam pewności, czy ktoś się zgodzi. Kiedy przyszli ci co mogli z naszej grupy, weszłam na ławkę i przeżyłam chwilowe załamanie nerwowe, znów był tam Sam, ale szybko wróciłam do swoich myśli.
- Ludzie ! - zaczęłam - pewnie wiecie że nie dawno siedziałam w pierdlu za co mnie zamknęli. Mam pomysł jak udupić tego skurwysyna. Wiem, że niektórzy mogą się nie zgodzić i nawet ich rozumiem bo to będzie dość ryzykowne... 



 

Not to jest kolejny rozdział mojej bujnej wyobrażni. 
Opinię pozostaję wam. 
Zaraz biorę się za następny :) 
Pozdrawiam !!! 

czwartek, 8 sierpnia 2013

Rozdział 26.

MUZYKA
Odwróciłam się tyłem do drzwi, oparłam i powoli spuściłam się i siedziałam na zimnym betonie oparta o brudne metalowe drzwi tej celi. Siedziałam tak do samej nocy. Kobiety coś do mnie mówiły, ale ja zorientowałam się dopiero po chwili. 
- Zróbcie jej miejsce do spania - powiedziała jedna z nich. 
- Nie róbcie sobie kłopotu - "obudziłam się" i zaraz wstałam. Wspięłam się po piętrowych łyżkach na parapet, który był tak samo zimny i brudny jak podłoga, do tego jeszcze kraty. Popatrzyłam tak przez to okno i zaobserwowałam że jest pełnia księżyca. Nawet nie wiem kiedy usnęłam. 
Obudziłam się rano, prawie spadając z tego parapetu, więc od razu zeskoczyłam. Kobiety popatrzyły na mnie . 
- Wiem, dziwna jestem. - powiedziałam z nutą ironii. Zaraz przynieśli nam śniadanie, jeżeli można było to tak nazwać Nie było zbyt dobre. Jakiś ryż nie ryż. Wolałabym kaszę gryczaną. Potem jak już zjadłam to obrzystwo, znów siadłam na parapecie. Miałam doła. Byłam strasznie zła na Richarda. "Dlaczego mi nie pomógł ? Ja się pytam dlaczego!"- dręczyłam się w myślach. Nagle usłyszałam jak kobiety w mojej celi mówią coś o facetach. Zorientowałam się ze każda mówi co o nich myśli. Nagle spytały mnie. 
- A ty młoda? 
- Moim zdaniem wszyscy faceci są tacy sami - odpowiedziałam im nie myśleć tylko o Richardzie ale też o Samie, którego cały czas napotykałam. '
Tego pomieszczenia miałam już dość. Już myślałam że nic mnie nie uratuje. Zaczęłam nabierać kontaktu z tymi kobietami. Shelby, blondynka o błękitnych oczach. Siedzi do wyjaśnienia jej sprawy. Oskarżona jest o niewielką kradzież. Rebecca, dziewczyna o czarnych włosach i piwnych oczach, siedzi za to że niby chciała zabić swojego byłego. Trzecia to Anne, o ciemnych blond włosach i brązowych oczach. Została zamknięta za niewinność, bo tak mi odpowiedziała, tak samo jak ja. 
Zaczęłyśmy się jakoś dogadywać, mimo że byłam niewiele młodsza od mich. Żartowałyśmy nie tylko z więżenia i policji, ale też z facetów, polityków i innych tematach. Z rozmowy wynikało, że oskarżenia pod jakimi zostały zamknięte, nie były słuszne. Moim zdaniem nie byłyby do tego zdolne. 



A gify znów mnie powaliły =D 
Pasują mi tu jakoś ;) 
Oczywiście ocenianie pozostawiam wam =) 
Mam nadzieję ze niep rzynudzam ostatnio =D
Biorę się za pracę nad kolejnym, aby był gotowy na jutro :) 
Może wydawać się to dziwne,ale pracuję nad własną książka, tyle że nie skończyłam nawet pierwszego rozdziału XD 

środa, 7 sierpnia 2013

Rozdział 25.

MUZYKA
- A byłym zapomniał - odezwał się za chwilę - proszę oprzeć się o maskę, muszę panią przeszukać. - zrobiłam to co mi kazał. Było tylko słychać jak moja głowa mocno stuka o maskę tego samochodu. Nie dość, że widziały mnie dziewczyny, to jak na złość naszedł Sam z kumplami. Wkurzyłam się. Po założeniu  mi kajdanek, otworzył tylne drzwi samochodu i jak to policja robi "pomagał" mi wsiąść. 
- Poradzę sobie - powiedziałam wrednie, do całkiem przystojnego i wysokiego policjanta. Zaraz wsiadł na miejsce kierowcy i ruszyliśmy. Nie jechaliśmy długo. Dotarliśmy na posterunek, gdzie pracuje Richard. W głębi duszy miałam nadzieję ze mi pomoże. Myliłam się . 
Razem z tym od siedmiu boleść gliniarzem weszliśmy do gabinetu tam gdzie akurat Richard i jego załoga miała biurka. Ten co mnie skuł w kajdany zajął miejsce Stockingera. Domyśliłam się ze to jest nowy wspólnik Mosera.
- No to jak naprawdę to było, opowiedz. 
- Już mówiłam. Usłyszałam krzyki dziewczyny, nie wiele młodszej ode mnie. Kiedy sprawdziłam co się dzieje, to ten pijak chciał ją zgwałcić, to mu na to nie pozwoliłam. 
- Jeszcze raz, ale tym razem powiedz prawdę - upierał się upierdliwie ten kretyn. 
- Ja pierdole - mruknęłam pod nosem - ej no weżcie mu powiedzcie coś - na darmo prosiłam przyjaciela i jego kolegę. 
- To jak powiesz prawdę ?
- Uhhh - załamałam się. Potem do samej północy opowiadałam to samo. Moser i Kunz uzupełniali jakieś papiery i słuchając mojej gadaniny usnęli. Ten przed moimi oczami też za moment usnął. Patrzyłam raz na niego raz na nich. W końcu głowa mi opadła i usnęłam. Podczas snu czułam że mi nie wygodnie. 
Obudziłam się po tym jak już wszyscy byli na nogach i trzęśli się za kawą.
- No to co, w końcu mnie wypuścicie ? - spytałam ironicznie. 
- Skąd że, chłopaki ! Chodżcie ! - po chwili pojawili się dwaj młodzi policjanci. 
- Pójdzie pani z nami. - powiedział jeden z tej dwójki. 
- Co ? Ale jak to ? - spytałam z zaskoczeniem - przecież nic nie zrobiłam ! - krzyczałam. 
- Jakby tak każdy mówił, to by były pustki w więzieniach - powiedział przemądrzale, tan co kazał mnie zamknąć. 
- No bez jaj ! Richard weż coś powiedz ! Pomóż mi ! - krzyczałam jak mnie zabierali. 
Za chwilę dotarliśmy do podziemi do celi dla aresztowanych i czekających na wyrok.  Jeden mnie trzymał a drugi otwierał jedne z drzwi. Wprowadzili mnie tam i zamknęli mi drzwi przed nosem, tak po chamsku. Stałam przed tymi drzwiami z pięć minut. Nawet nie zorientowałam się że nie mam kajdanek i ze nie jestem sama w tej obdartej i obżydnej celi. Złapałam niezłego doła. Po raz kolejny. 



Wiem, zdjęcie nie wyrażne, ale moim aparatem robiłam =D 
Jak wam podoba się kolejny, spóżniony rozdział ?? 
Już dawno powinnam go napisać, ale zawsze stawało coś na przeszkodzie.
Ale ważne że jest. Pozdrawiam i kocham was moi czytelnicy =D 

sobota, 3 sierpnia 2013

Rozdział 24.

Spotkałyśmy się w parku, tam gdzie zawsze. Od razu kiedy wszystkie przyszły, poszłyśmy do knajpy. Potańczyłyśmy jak trzeba, ale momentami czułam się obserwowana przez Sama, który był tam ze swoimi kolesiami. To była jakaś klątwa! Zawsze gdzie byłam ja tam i on. Zaczęło mnie to wkurzać, ale z czasem przestałam zwracać na to uwagi. 
Potem stwierdziliśmy, że pójdziemy znów do parku, żeby na spokojnie pogadać, przy browarze. 
- Słyszeliście coś - nagle spytałam, bo wydawało mi się że ktoś krzyczy. 
- Nie,nic - powiedziała Kayla. 
- Chyba ci się przesłyszało - potwierdziła Evelyn. Ale znów coś usłyszałam. 
- Ej teraz to naprawdę coś słyszałam - upierałam się. 
- Ej ja tę - powiedziała Bella - dobiegało to z tam tąd - mówiąc to, wskazywała palcem na uliczkę na przeciwko. 
- Sprawdzę to - powiedziałam to wstając z ławki i idąc w tamtą stronę. Nagle jakaś dziewczyna zaczęła krzyczeć. Przyśpieszyłam kroku i za chwilę zaczęłam biec. Okazało się, że w ciemnym zaułku jakiś pijak gwałci dziewczynę gdzieś może o rok młodszą ode mnie. Od razu rzuciłam się na niego i oderwałam go od niej.. Przylałam mu z pięści w jego parszywą twarz. Przewrócił się, bo nie miał równowagi, przecież był pijany, a kiedy chciał wstać musiałam go kopnąć bo chciał mnie przewrócić. Na nieszczęście widział to patrol policji. Akurat nadjechał niespodziewanie i widział to , co nie trzeba. Był tylko jeden, co mnie zdziwiło. Zaraz wysiadł i podbiegł do mnie, rozglądając się. 
- Co tu się dzieję ? Czy nic panu się nie stało ? - spytał nie wiedząc dokładnie o co chodzi - co w ogóle pani robi ? Proszę się uspokoić. 
- Ale ja nic nie robię - powiedziałam stojąc w miejscu. 
- To dlaczego ten człowiek leży na ziemi ? 
- Bo przynajmniej na to sobie zasłużył - powiedziałam stanowczo. 
- No ja niestety uważam inaczej. Zapewne pobiła go pani w celu obrabowania go - ruszył w moją stronę - pójdzie pani ze mną. 
- Co ? Ten pijany gbur chciał zgwałcić niewinną dziewczynę ! - upierałam się. 
- Wszystko wyjaśni się na komendzie - powiedział prowadząc mnie do radiowozu. 


No to jest kolejny rozdział =D 
Dziś trochę krótki, ale jakoś tak wyszło. 
Piszcie w komentach jak wam się podobało, ale szczerze =D
Dziś bez muzyki i jeden gif. :) 

piątek, 2 sierpnia 2013

Rozdział 23.

MUZYKA 

Po szkole całe popołudnie spędziłam dziewczynami. Poszłyśmy do parku, do mojego ulubionego miejsca, jak zwykle. Carly, Evelyn i Kayla lepiej poznały Bellę. A ja z Bellą ich. Carly ma tylko tatę, ale jest w wojsku i wiecznie jest na jakieś misji. Jej mama zginęła w wypadku samochodowym. Jakiś pijany idiota po prostu na nią wjechał, kiedy przechodziła przez przejście dla pieszych. Najlepsze jest to że on przeżył a ona nie. Ma jeszcze brata, ale się nią nie interesuję. Najprawdopodobniej jest jakimś drobnym złodziejaszkiem. 
Evelyn ma obojga rodziców, ale oni się rozwiedli i to całkiem niedawno, a ona i jej mama przeprowadzili się do Niemczech. 
Kayla też się tutaj przeprowadziła, ale to już inna historia. Jej ojciec kiedyś gwałcił jej mamę i bił. A kiedy dobierał się do Kayli matka ją chroniła. Powiedziała że jest jej za to  bardzo wdzięczna. Cały czas uciekały, a kiedy odnalazły spokój i zaklimatyzowały się w Chinach, dostały znak od znajomego im policjanta że nadal ten skurwysyn ich szuka więc od razu wyniosły się z tam tąd. 
Dziwnym trafem wszystkie pomyślały o mnie że ja tu mieszkam, na dodatek z gliną. Ja bym nie powiedziała że ze mną jest bezpiecznie. Jeszcze wpadną przeze mnie w jakieś kłopoty. 
Po powrocie do domu oczywiście wrzuciłam coś na ząb i odrobiłam te przeklęte lekcje, ale na szczęście nie było ich dużo. Potem posiedziałam na komputerze. Wieczorem był mecz Polska - Australia, tylko towarzyski. Oczywiście byłam za Polską i nie wiem jakim cudem, ale wygraliśmy. A ja skakałam i wrzeszczałam i debil. Po meczu już było trochę póżnio, ale wzięłam szybki prysznic i dopiero poszłam spać. 
Kolejny dzień, był kolejnym nudnym dniem w szkole. Kiedy myślałyśmy z dziewczynami że lekcje dobiegły końca, okazało się że jeszcze w-f. Na szczęście miałyśmy stroje. Karl Hanz, bo tak miał na imię nasz wuefista i wychowawca, zrobił nam rozgrzewkę, ale potem pozwolił man chwilę odpocząć przed grą w koszykówkę. Lubiłam tę grę. Niektórzy w klasie uważali, że jestem najlepsza. Ale ja tak nie uważałam. 
Po lekcjach z dziewczynami rozeszłyśmy się do domu. Nie byłam głodna, więc od razu wzięłam się za lekcję. Chciałam mieć to z głowy. Długo mi się zeszło. Skończyłam dopiero o osiemnastej. Poczułam że jestem głodna. Zjadłam coś, wzięłam prysznic i położyłam się spać. 
Kilka dni potem był piątek. Z dziewczynami cieszyliśmy się, że po aż ośmiu lekcjach nastanie wekeend. Po lekcjach, Bella zaprosiła nas do siebie . Odrobiliśmy całkiem szybko lekcje, bo w pięć osób poszło nam szybciej niż samemu. Potem poczęstowała nas kawą i ciastem. Wieczorem umówiłyśmy się na imprezę, oczywiście do mojego ulubionego miejsca, gdzie zawsze lubiłam się upijać w dobrych i złych chwilach lub ze złości. Po prostu moja ulubiona miejscówka. W domu nie wiedziałam co na siebie włożyć. 
W końcu kiedy się zdecydowałam to włożyłam czarne trampki, mocno granatowe shorty oraz to z małymi ale efektownymi ćwiekami na przedzie. Byłam gotowa do wyjścia. 






Znów miałam problemy z gifami. 
Piszecie jak się podoba ? 
Idę pisać następny na brudno =D 

środa, 31 lipca 2013

Rozdział 22.

Werdykt był dla nas totalnym zaskoczeniem. Wygraliśmy. Zmów cieszyliśmy się jak dzieci. Skakaliśmy ze szczęścia, nawet ja z tą chorą nogą. Nasz pierwszy puchar wylądował potem na półce którą wspólnie zrobiliśmy, każdy dodał coś swojego. 
To był środa. A za tydzień był koniec wakacji i zaczynał się rok szkolny.Trochę mnie to zdołowało. Na ostatnią chwilę kupiłam potrzebne książki. W ostatni dzień wakacji, dzień przed rozpoczęciem tego nieszczęsnego roku szkolnego, ja Bella oraz niektórzy z grupy, zrobiliśmy balangę, którą nazwaliśmy "pożegnaniem wakacji" i przy okazji moje osiemnaste urodziny które były 21 sierpnia. Jednak stwierdziliśmy że nie będziemy się tak upijać, żeby jakiś wstać na tą dziewiątą. Bo o tej godzinie zaczynało się rozpoczęcie roku szkolnego. Chodziłam do polskiego liceum, które znajdowało się w Niemczech, niedaleko miejsca gdzie mieszkałam. 
Obudziłam się  z lekkim bólem głowy, ale do wytrzymania. Wzięłam "Pyrarginę" i mi przeszło. W szkole nawet rozpoczęcie mi się dłużyło. Nie mogłam przesłuchać ględzin dyrektora. Pod koniec myślałam że wyjdę z tam tond, ale się ogarnęłam kiedy ogłosił kto będzie czyim wychowawcą. Potem rozeszliśmy się do klas i znów musiałam słuchać gadaniny nauczyciela. Zmienił nam się wychowawca. Przez dwa lata była nim nauczycielka od języka angielskiego, ale poszła na urlop. Teraz jest min nauczyciel od wychowania fizycznego. To mi się trochę nie podobało. Miał mieć też ten przedmiot, bo nasza wuefistka była młoda i niedawno wyszła za mąż i teraz jest w ciąży. Niektóre laski z klasy cieszyły się, bo lubiały takich mężczyzn jak on. W końcu był całkiem przystojny. 
Wróciwszy do domu z tam tego okropnego miejsca, usłyszałam w przedsionku, a właściwie już przy furtce jakieś wrzaski. Szybko weszłam do domu, gdzie też szybko się okazało że to Moser i Stockinger się drą. Oczywiście musiałam ich uspokoić. W końcu Richard po minio  że jest już prawie zdrowy nie może się denerwować. 
- ... dlaczego nie powiedziałeś mi tego wcześniej! 
- Bo nie chciałem cię denerwować kiedy byłeś w ciężkim stanie. - usłyszałam fragment kłótni. 
- Hej! No! Cicho! Co się dzieje ?! O co chodzi?! - przerwałam im swoim wrzaskiem - ktoś mi powie? 
- No chodzi o to ... zaczął powoli Richard. 
- Chodzi o to, że dopiero teraz powiedziałem mu że przenoszą mnie do innego posterunku. 
- A ... I to dlatego słychać was aż pod furtką ? No dobra rozumiem, że on mówi ci to dopiero w ostatniej chwili. Ale jak miał ci powiedzieć jak ledwie żyłeś. Serce mu by się złamało. No ogarnijcie się i pogódżcie się. W końcu jesteście kumplami swoimi najlepszymi, no. 
- W sumie to ma racje - pierwszy odezwał się Stockie i oboje popatrzyli się na siebie z miną jak by było im głupio. Moim zdaniem powinno. Stockingera przenosili do innego posterunku, a w Niedzielę miało się odbyć jego pożegnanie. Mieliśmy kłopot co mu kupić. Ja zastanawiałam się na przerwach w szkole, chociaż na lekcjach też mimo tego że chciałam się skupić. Ale pierwszego dnia okazało się że do mojej i Belli klasy będą chodziły Kayla, Evelyn i Carly. Ucieszyłam się bo się lepiej poznamy.  Bo przecież poznałyśmy się na szybko i tak naprawdę siebie nie znamy. 
Nadeszła Niedziela. Z Richardem kupiliśmy Stockingerowi całkiem dużą ramę w w niej zamieszczona była fotografia nas i Rex'a pośrodku. Stwierdziliśmy że to będzie pamiątka na całe życie. Od tamtego dnia Richard zaczął chodzić do pracy, mimo że jeszcze trochę bolała go ta ręka. Nie lubił siedzieć w domu bezczynnie. Miał zyskać nowego wspólnika, który przyjdzie na miejsce Stockiego. Trochę zżerałam mnie ciekawość, kto to będzie. 
Na drugi dzień, w szkole, opowiedziałam to Belli i zaraz poznałam ją z Kaylą, Evelyn i Carly. Nadal jednak nie wiedziałam, dlaczego przeprowadziły się do Niemczech. Zastanawiałam się, czy to nie przypadkiem chodzi o to co się stało w Chinach, jak porwali nas ci bandyci. Znów myślałam że to przeze mnie i znów dręczyły mnie wyrzuty sumienia. Znów. 




 

 

Pierwsze trzy gify są ustawiono w kolejności imion dziewczyn poznanych w Chinach. 
A jak podobało się ? 
Piszcie komentarze, dla was to chwila a dla mnie to wielkie ma znaczenie :) 
A poza tym jak podoba wam się takie długie ? 

wtorek, 30 lipca 2013

Rozdział 21.

MUZYKA Ale mnie na starocia wzięło, ale lubię ich muzykę =D 

Pewnego dnia dostaliśmy z grupą ofertę startowania do jakiś zawodów tanecznych. Zgodziliśmy się. Mieliśmy tylko dwa tygodnie na przygotowanie, jakiegoś niepowtarzalnego układu. Wzięliśmy się ostro do roboty. Z początku było prosto, ale potem zaczynało nam brakować pomysłów. Ale pewnego razu dziewczyna o imieniu z Grace z naszej grupy podsunęła niezły pomysł złączenia kilku gatunków tańca. Stwierdziliśmy że złączymy HipHop, Breakdance i Streetdance. Każdy umiał jeden z nich bardzo dobrze więc podzieliliśmy się na grupy i wyłoniliśmy liderów, aby to oni tak jakby rządzili ich układem. Ja trafiłam do streetów i co mnie zdziwiło, wybrali mnie jako lidera. trochę mi się to nie podobało, bo bałam się że nie dam rady wymyśleć jakiegokolwiek kroku. 
Efekt naszej pracy był taki, że połączyliśmy wszystkie w jeden układ i przeplatały się ze sobą te trzy tańce. Oczywiście kto mógł to tańczył na zmianę ale w dwóch układach. A na koniec dodaliśmy wątek Dance. Stwierdziliśmy że wykonaliśmy kawał dobrej roboty. 
Muzyką zajął się chłopak, którego nazywaliśmy DJ, ponieważ był niezłym DJ'em. Złączył kilka utworów aby pasowały do naszego układu. 
Był jeszcze problem z moim dotarciem. Richard nadal potrzebował pomocy. Kiedy rozmawiałam z nim o tym, to powiedział że akurat przychodzi do niego jego dziewczyna, ale i tak musiałam na nią czekać. W dzień naszego występu spóżniała się. Mijały minuty. Już zaczęłam myśleć ze mnie nie lubi i że to robi specjalnie. Nagle usłyszałam dżwięk dzwonka mojego telefonu. 
- Słucham - powiedziałam do słuchawki. 
- No hej! Gdzie ty jesteś?! - krzycząc spytała Emma, jedna z grupy. 
- Nie wiem czy dam radę.Jeszcze nie przyszła - wiedziała o kogo chodzi. 
- No ale bez ciebie ogóle nie startujemy! 
- No dobra, spróbuję się tam dostać. Ale to kawał drogi. 
- Dasz radę ! Czekamy tu na ciebie ! - powiedziawszy to, rozłączyła się. Nie wiadomo kiedy wejdziemy. 
Niedługo potem rozległ się dzwonek do drzwi. Zwlekłam się z kanapy załamana, aby otworzyć. Nie wierzyłam własnym oczom. W nich stała Ines, dziewczyna Mosera. Mimo że po mojej minie nie było widać, ale się cieszyłam. 
- No idż i tańcz - uśmiechnęła się i popatrzyła na mnie - przepraszam że tak długo ale zrobiłam jeszcze zakupy - mimo wszystko kiwnęłam tylko głową i popatrzyłam na nią z wdzięcznością ale nie za długo zaraz wybiegłam z domu jak torpeda. Biegłam cały czas. Jakiś małolat miał deskorolkę. 
- Sorry młody, mi się bardziej przyda - powiedziałam i szybko jak ją zabrałam tak szybko ma nią stanęłam i jechałam. Słyszałam tylko jak ten chłopak wrzeszczy "Hej no !". Przejechałam trochę i zaraz złapałam się autobusu, a kiedy skręcił tam gdzie ja nie jechałam puściłam się i jechałam dalej. Zauważyłam że jedzie coś w rodzaju śmieciary. Podskoczyłam i nadepnęłam na jeden koniec deski kiedy te podskoczyła, złapałam ją. Jedną ręką oczywiście trzymałam się czegoś od tego samochodu. Potem znów na deskę do autobusu i takim dziwnym sposobem udało mi się dotrzeć na miejsce. 
Będąc już w budynku, ktoś niechcący podstawił nogę. Wywróciłam się, a potem trudno było mi wstać bo coś stało mi się w lewą kostkę. Doszłam jakoś do grupy. 
- No jestem już, ale i tak nie dam rady wystąpić. 
- Bez ciebie nie wchodzimy - powiedziała Emma. Chwilę się zastanowiłam. Już nas wzywali.
- Jak na zawodach w Chinach dałam radę to tu też chyba dam - uśmiechnęłam się. Wchodząc na wielką arenę z kulawą  nogą, było mi dziwnie. Niektórzy się śmiali. 
Zatańczyliśmy tak jak wcześniej ustaliliśmy, tylko ja na jednej nodze. Czasami tylko musiałam się podeprzeć chorą żeby nie stracić równowagi. Wszyscy byli zdziwieni jak dałam radę.




No ! Dałam radę z tym netem !!! 
Mam nadzieje że się cieszycie i że nie jest nudne. 
Postaram się jutro dodać kolejny :) 
Pozdrawiam was i kocham <3 
Narka !!!

czwartek, 25 lipca 2013

Rozdział 20.

MUZYKA 

Rano obudził mnie Rex. Ledwie zwlekłam się z łóżka i poszłam za nim. Zaprowadził mnie do pokoju Richarda. Bez zastanowienia obróciłam się i poszłam do kuchni zrobić śniadanie. Zrobiłam całkiem niezłą jajecznice. Moserowi zaniosłam do niego, a sama zjadłam w kuchni prawie usypiając. Zrobiłam potem kawy, to się trochę rozbudziłam. Kiedy tak cały dzień latałam koło Richarda nadszedł wieczór. Oczywiście mieliśmy z grupą próbę. Spotykamy się teraz codziennie od godziny dwudziestej do czasami nawet pierwszej w nocy. Kiedy przychodziłam do domu byle jak się kładłam i tak potem wstawałam. Codziennie przez cały okres trenowania do programu. W dzień naszego występu nie zrobiliśmy żadnej próby. Postanowiliśmy się wyluzować. A podczas występu nieźle nam poszło i spodobaliśmy się jurorom, przy czym byliśmy dalej w programie. Za tydzień występ na żywo i będzie transmitowany w telewizji. Trochę się przestraszyliśmy, ale też daliśmy sobie radę. 
Zdziwiłam się gdy w dostaliśmy się do półfinału. Wszyscy cieszyliśmy się jak dzieci. Nagroda główna była niespodzianką, więc nikt nie wiedział co to będzie. Szczęśliwie trafiliśmy do finału. Wtedy to dopiero cieszyliśmy się jak cholera. Kiedy nadeszła chwila, która z trzech grup wygra, serce waliło nam jak młot. Niespodziewanie prowadzący wypowiedział naszą nazwę. Nazwaliśmy się "Tancerze", nie wiedzieliśmy jak, więc to było pierwsze lepsze, a trzeba podać jakąś nazwę. Kiedy to usłyszeliśmy to jedni skakali, a inni stali jak wryci, jakby byli przymocowani do podłogi. Tym kimś byłam między innymi ja. Wygraliśmy, co nas jeszcze bardziej uszczęśliwiło, lokal w którym możemy ćwiczyć. W końcu nie musieliśmy się stresować, że przyjdzie policja, bo zdarzało się że nas upominała, a kiedy się oddaliła, to robiliśmy swoje. Wcześniej udawając że zbieramy się do domu. Czasami też ukrywaliśmy się w krzakach przed tym nocnym patrolem. Teraz już nas głowa nie będzie boleć. Nie dość że lokal do tańczenia to jeszcze sto tysięcy Euro, taka panuje waluta w Niemczech. Tej nocy nie zamierzaliśmy przespać. Poszliśmy do naszej ulubionej knajpy. Bawiliśmy się chyba do samego białego rana. Tylko jeden z nas nie pił. Koleś miał kiedyś przez to problemy zdrowotne, odwiózł nas wszystkich do domów. Oczywiście budząc się rano z wielkim kacem nie powinno mnie zaskoczyć. Ale jednak zaskoczyło, bo ból był mocny, ale nie aż tak. Albo mniej wypiłam, albo po prostu się przyzwyczaiłam do tego stanu. 







Ponieważ nie wiedziałam który gif dodać, dodałam wszystkie :) 
Jak się podobało ? Dziś wraca mój brat z gór, więc komputer będzie zajęty a ja będę miała więcej czasu na napisanie kolejnych rozdziałów, mam nadzieję trochę dłuższych =D 
POZDRAWIAM WAS MOI KOCHANI FANI !!!! 

środa, 24 lipca 2013

Rozdział 19.

MUZYKA 

Nadszedł czas, kiedy Richard, mimo że lekarze chcieli aby został jeszcze na kilka dni w szpitalu, dostał wypis na jego życzenie i wracał do domu. Cieszyłam się. Zawsze kiedy szłam do niego do szpitala w odwiedziny, Rex patrzył się na mnie tak, jakby wiedział dokąd idę. To był mądry pies. 
Spakowałam kilka jego rzeczy w małą torbę podróżną. O jedenastej mieli po mnie przyjechać Stockinger i Kunz. Było już za pięć, więc wyszłam przed furtkę, wcześniej zamykając dom. Niedługo potem się zjawili. Całą drogę byłam zadumana. Nawet nie wiem, kiedy dotarliśmy. Jeden z nich wziął ode mnie całkiem ciężką torbę i poszliśmy do sali gdzie leżał Richard. 
Kiedy już się ogarną z małą pomocą jego kolegów. Potem oczywiście mu pomogli zejść po schodach a potem wejść do samochodu. Było mu ciężko z prawie sparaliżowaną lewą stroną. 
W domu opiekowałam się nim ja. Gotowałam  niezbyt dobre potrawy, ale z czasem wychodziło mi to coraz lepiej. Któregoś dnia wieczorem, kiedy Richard spał, wyszłam z domu spotkać się z grupą, bo dawno się nie widziałam z Bellą i całą grupą. 
Dotarłszy, przywitałam się z każdym. Belli jeszcze nie było, co mnie zdziwiło, bo była czasami przed czasem. Za chwilę, kiedy się rozgrzaliśmy naszym układem tanecznym, tak jakby to tego był utworzony ale w środku przerwała nam Bella. 
- Słuchajcie! Słuchajcie! Dostaliśmy się! - zaraz każdy oddzielnie zaczął mówić "super", "ale jazda" czy coś w tym rodzaju. 
- Zaraz, zaraz - odezwałam się ze zdziwieniem - gdzie się dostaliśmy? O co chodzi? - zrobiłam grożna minę. 
- No bo widzisz... Zdarzyła się okazja aby startować do tego popularnego programu tanecznego "Mistrzowie Tańca". 
- Ale dlaczego do tej pory nic nie wiedziałam? 
- Bo kiedy taki facet zobaczył jak tańczymy, to zaprosił nas na casting. A jak to się wszystko zdarzyło to ty byłaś zajęta sprawą Richarda, potem to więzienie. I w ogóle tyle się działo w twoim życiu. A my po prostu nie mogliśmy przepuścić takiej okazji, no. Jesteś zła że powiedziałam ci o tym dopiero teraz? - spytała mnie posmutniała przyjaciółka. Popatrzyłam na nią znów taką grożną miną. Chyba narobiłam jej stracha. Nagle uśmiechnęłam się i przytuliłam ją do siebie. 
- Oczywiście że nie jestem zła! Ja... Jestem dumna! Z ciebie, z nich i bardzo się cieszę! 
- Rzecz jasna powiedziałam że nas powinno być o jedno więcej. Powiedziałam również że jesteś współ założycielką. Powiedzieli że jak się pojawisz w najbliższym spotkaniu, to załatwicie tam wszystko co trzeba będzie załatwić i będzie ok. - Bella uśmiechnęła się mnie a ja do niej. Zwykle jak było trzeba to ja załatwiałam ważne rzeczy, a ona tak dała sobie radę. Jestem z niej dumna. A spotkanie było już w najbliższą sobotę. Cieszyłam się. 
Potem z grupą trochę potańczyliśmy. Zeszło nam się to do dwunastej w nocy. Wróciłam do domu to było w pół do pierwszej. Po cichu poszłam do siebie, rozegrałam się ze zbędnych rzeczy i położyłam się spać. Usnęłam od razu z myślą o tym programie tanecznym. 



Świetny ten gif =D 
No jest !!! Jeju znów dawno nie pisałam :( 
No ale ten za to jakiś taki długi... 
Czekam jak zwykle na komentarze :) 
Mam nadzieję że jutro napiszę =) 
Kocham Was moi fani <3 

poniedziałek, 22 lipca 2013

Rozdział 18.

MUZYKA 

W Celi siedziałam, siedziałam, siedziałam i siedziałam. W prawdzie to tylko cztery dni, ale od tego nic nierobienia tak mi się dłużyło, już bzika dostawałam. Drugiego dnia mojej kary do celi przyszedł strażnik. Otworzył celę, co mnie zdziwiło. 
- O co chodzi? - spytałam. 
- Masz widzenie - odpowiedział.
- Ooo.. ktoś sobie o mnie przypomniał - zażartowałam. Facet zaprowadził mnie do sali widzeń. Okazało się że w odwiedziny przyszła Bella. 
- Bella! - prawie że krzyknęłam , przytuliłyśmy się, ale zaraz policjant, ten co nas pilnował, dał mi wyrażne znaki, że nie możemy tak robić. 
- Spoko, rozumiem - powiedziałam z zadrwieniem. Razem z Bellą trochę pogadałyśmy. Dowiedziałam się, że Richard ma szanse na przeżycie. Tonowy i gigantyczny kamień spadł mi z serca. Nie na darmo przynajmniej się nachlałam. Koledzy Mosera znali Bellę, więc mogli jej takie informacje przekazać. 
Po wizycie wróciłam do celi i całe resztę dnia się nudziłam. Jak kolejne dni. Niestety po czterech dniach mojej kary, siedziałam jeszcze tydzień. W tej celi to przynajmniej zegarek i kalendarz jest. 
Pewnego dnia siedzą w mojej celi pojawił się Christian. Tym razem nie skuł mnie. Zaprowadził mnie do jego gabinetu. Powiedział że jakiś kretyn , kiedy nikt nie widział , wziął ten motor co jechałam nim i spowodował wypadek. Jeszcze był pijany. A że mnie ostatnio widziano na tym pojezdzie to zostałam oskarżona. Wychodząc z tego dość nieprzyjemnego budynku, zobaczyłam Bellę. Nie wiem skąd wiedziała że wychodzę, ale nie pytałam. Od razu po przybyciu do domu wzięłam się za ogarnięcie siebie. Poszłam pod prysznic, porządny prysznic. Potem stwierdziłam że muszę ogolić nogi i pod pachami. Zrobiłam sobie lekki makijaż i poszłam do szpitala. Richard nadal się nie obudził. Zrobiło mi się go strasznie żal i chciało mi się płakać więc wyszłam. Na korytarzu minęłam się z jego lekarzem więc spytałam się niego o parę rzeczy. Powiedział mi że teraz jego stan się bardzo poprawił i że przeżyje. Ucieszyłam się. Kiedy wróciłam do domu włączyłam komputer,bo w telewizji nic ciekawego nie było. Weszłam na Facebook'a, nikogo nie było. Potem poczytałam strony które zawsze czytam i poszłam spać. 
Rano obudził mnie dzwonek do drzwi. Stockinger przyprowadził Rex'a. Zajmował się nim kiedy ja siedziałam w pace. Miał coś ważnego do zrobienia i zostawił mi go pod opieką. Stwierdziłam że tu jest jego dom i się nim zajmę dopóki Richard nie wyzdrowieje. 
Oboje z Rex'em przez ten czas dobrze się bawiliśmy. Byliśmy na chyba kilkaset spacerów. A  jak dokazywaliśmy na podwórzu to sąsiedzi patrzyli się na mnie jak na psychopatkę.





Jakieś to mi się nudne wydaje. No ale. 
Proszę o komenty jak zwykle. W końcu coś dodałam. 
Mam nadzieję że wyrobię się z rozdziałem na jutro =D

piątek, 19 lipca 2013

Rozdział 17.



Zaprowadził mnie do pomieszczenia gdzie przesłuchuję się ludzi. Policjant na początek się przedstawił. Nazywał się Christian Slater. Pokazał mi jakiś autoportret. Zauważyłam od razu, że jest mój. 
- Czy to pani jest na tym autoportrecie? - zadał mi pierwsze pytanie. 
- Tak, a o co chodzi? 
- A chodzi o pewien motocykl, który pani ukradła. 
- Oh shit... na śmierć zapomniałam. 
- Więc pani sobie przypomina ? 
- Tak, ale to była wyjątkowa sytuacja. Mój przyjaciel, też z policji, trafił w ciężkim stanie do szpitala. Dowiedziałam się nagle i chciałam tam jak najszybciej pojechać. 
- Ach tak? Jest pani pewna? - spojrzał na mnie jak na jakiegoś młodocianego żula. 
- Tak. Wtedy nie byłam pijana. 
- Tak? To dlaczego owy motocykl został znależony wbity w drzewo, a przed tym potrącając niewinną dziewczynę, niedaleko miejsca, gdzie panią zastałem pijaną. 
- Ale jak to? Przecież już mówiłam, że śpieszyłam się do przyjaciela. 
- Tak? A jak niby ten policjant, ten co niby leży w szpitalu ma na imię? - zapytał drwiąco. 
- Moser. Richard Moser, komisarz, ma psa o imieniu Rex i pracuje z niejakim Stockingerem i Kunzem. Najprawdopodobniej są najlepszymi policjantami od spraw zabójstw w Niemczech. 
- Dobra, dobra wystarczy. naprawdę pani go zna? 
- O kurde, zawsze chciałem go poznać - powiedział to w dziwny, dość sposób. 
- No raczej teraz to nie możliwe - zadrwiłam z niego. 
- No fakt. A co do pani ... 
- Agnes, mów mi Agnes. Nie lubię tego "pani". 
- No więc Christian 
- Agnes - podaliśmy sobie ręce.
Kazał mi na chwilę czekać. Po chwili przyszedł. 
- No więc tak czy owak, sobie posiedzisz. Rozmawiałem z kim trzeba i nawet bez sądu można wsadzić cię, więc idziesz na cztery dni. I dopóki nie wyjaśni się ta sprawa z potrąceniem i w ogóle tym wypadkiem, też posiedzisz. Załatwiłem też że pierwsze cztery dni, będą twoją karą, a potem się zobaczy. 
- Och znów zamknięta... - powiedziałam głosem zdechlaka, już miałam dość być niewolnikiem, przypominając też sobie ostatnią sytuację jaka mnie spotkała. Christian zaprowadził mnie do mojej celi. Kiedy zamykał coś burczał pod nosem "skąd ja ją znam...", czy coś takiego. Pomyślałam że widział mnie w telewizji, jeszcze za czasów mojej nieobecności tutaj. 


W końcu!!! Jakieś krótkie...
Znów miałam problem z gifem, ale wybrałam taki, jakoś mi się kojarzy =D 
Piszcie komentarze =D