Nadszedł czas, kiedy Richard, mimo że lekarze chcieli aby został jeszcze na kilka dni w szpitalu, dostał wypis na jego życzenie i wracał do domu. Cieszyłam się. Zawsze kiedy szłam do niego do szpitala w odwiedziny, Rex patrzył się na mnie tak, jakby wiedział dokąd idę. To był mądry pies.
Spakowałam kilka jego rzeczy w małą torbę podróżną. O jedenastej mieli po mnie przyjechać Stockinger i Kunz. Było już za pięć, więc wyszłam przed furtkę, wcześniej zamykając dom. Niedługo potem się zjawili. Całą drogę byłam zadumana. Nawet nie wiem, kiedy dotarliśmy. Jeden z nich wziął ode mnie całkiem ciężką torbę i poszliśmy do sali gdzie leżał Richard.
Kiedy już się ogarną z małą pomocą jego kolegów. Potem oczywiście mu pomogli zejść po schodach a potem wejść do samochodu. Było mu ciężko z prawie sparaliżowaną lewą stroną.
W domu opiekowałam się nim ja. Gotowałam niezbyt dobre potrawy, ale z czasem wychodziło mi to coraz lepiej. Któregoś dnia wieczorem, kiedy Richard spał, wyszłam z domu spotkać się z grupą, bo dawno się nie widziałam z Bellą i całą grupą.
Dotarłszy, przywitałam się z każdym. Belli jeszcze nie było, co mnie zdziwiło, bo była czasami przed czasem. Za chwilę, kiedy się rozgrzaliśmy naszym układem tanecznym, tak jakby to tego był utworzony ale w środku przerwała nam Bella.
- Słuchajcie! Słuchajcie! Dostaliśmy się! - zaraz każdy oddzielnie zaczął mówić "super", "ale jazda" czy coś w tym rodzaju.
- Zaraz, zaraz - odezwałam się ze zdziwieniem - gdzie się dostaliśmy? O co chodzi? - zrobiłam grożna minę.
- No bo widzisz... Zdarzyła się okazja aby startować do tego popularnego programu tanecznego "Mistrzowie Tańca".
- Ale dlaczego do tej pory nic nie wiedziałam?
- Bo kiedy taki facet zobaczył jak tańczymy, to zaprosił nas na casting. A jak to się wszystko zdarzyło to ty byłaś zajęta sprawą Richarda, potem to więzienie. I w ogóle tyle się działo w twoim życiu. A my po prostu nie mogliśmy przepuścić takiej okazji, no. Jesteś zła że powiedziałam ci o tym dopiero teraz? - spytała mnie posmutniała przyjaciółka. Popatrzyłam na nią znów taką grożną miną. Chyba narobiłam jej stracha. Nagle uśmiechnęłam się i przytuliłam ją do siebie.
- Oczywiście że nie jestem zła! Ja... Jestem dumna! Z ciebie, z nich i bardzo się cieszę!
- Rzecz jasna powiedziałam że nas powinno być o jedno więcej. Powiedziałam również że jesteś współ założycielką. Powiedzieli że jak się pojawisz w najbliższym spotkaniu, to załatwicie tam wszystko co trzeba będzie załatwić i będzie ok. - Bella uśmiechnęła się mnie a ja do niej. Zwykle jak było trzeba to ja załatwiałam ważne rzeczy, a ona tak dała sobie radę. Jestem z niej dumna. A spotkanie było już w najbliższą sobotę. Cieszyłam się.
Potem z grupą trochę potańczyliśmy. Zeszło nam się to do dwunastej w nocy. Wróciłam do domu to było w pół do pierwszej. Po cichu poszłam do siebie, rozegrałam się ze zbędnych rzeczy i położyłam się spać. Usnęłam od razu z myślą o tym programie tanecznym.
Świetny ten gif =D
No jest !!! Jeju znów dawno nie pisałam :(
No ale ten za to jakiś taki długi...
Czekam jak zwykle na komentarze :)
Mam nadzieję że jutro napiszę =)
Kocham Was moi fani <3
No i ma być taki długi! Ja bym chciała nawet jeszcze dłuższe! :D
OdpowiedzUsuńSuper rozdział i zniecierpliwiona czekam na kolejny! :D
Gif faktycznie boski! :D
I fajnie, że Agnes nie była zła, że jej paczka dostała się do tego programu. :D Dobra z niej przyjaciółka. :D
Super opowiadanko! ♥