piątek, 12 lipca 2013

Rozdział 13.

MUZYKA Jakoś mi pasuje do tego =D

Po raz kolejny nam coś wstrzyknęli, żebyśmy byli cicho. Tylko jednej nie i ją zabrali. Wolałam nie wiedzieć co oni jej robią. Bałam się ze zrobią coś dziewczynom. Zaraz usnęłam. 
Po kilku godzinach się obudziłam. Nikogo nie było. Inne jeszcze "spały". Ja chyba robiłam się na to odporna. Rozejrzałam się czy nie ma jakiegoś noża czy w ogóle czegoś ostrego. Ręce miałam związane, ale nogi nie. Więc jakoś udało mi się wstać. Wtedy weszli ci dwaj i Vickers. Zaraz chcieli mnie bić, ale jak zwykle się nie dałam. Odbierałam ich ataki nogami. Vickers nic nie robił, wierzył w swoich ludzi. Kiedy ci dwaj mnie pchnęli do ściany aż ta się rozwaliła, była z płyty gipsowej, ale i tak bolało. Wylądowałam pod "sceną" gdzie to dziewczyny niby "tańczą" akurat przy tej co siedział Sam za swoim ojcem. Wpół słyszałam krzyki tych dziewczyn. Nie  myślałam jednak długo bo musiałam się skoncentrować na tych zbirach. Weszłam na tą "scenę" a ta rura co niby na niej "tańczą" bardzo mi się przydała, Trzymając się niej, miałam równowagę, której mi zabrakło przez te związane ręce. 
Jak już ich położyłam kopnięciami to przejęłam ich spluwy. Mieli po dwie. Musiałam szubko ryzykować i strzelić w te węzły, które były dość dziwne. Kiedy strzeliłam poczułam jak kula leci nad moją głową. Miałam wielkie szczęście. Zaraz przyszły ich posiłki. Jakoś na początku dawałam sobie radę z doćwiczonymi sztukami walki, ale potem zrobiło ich się więcej, a niektórzy nawet do mnie strzelali. Pozbierałam magazynki ile tylko się dało. Na szczęście wszyscy mieli taki sam model pistoletu. Postanowiłam  uciec na zewnątrz. Udało mi się  wyjść bez szwanku. Schowałam się za samochodem. Zaczęłam się bronić się zdobytymi pistoletami. Niektóre magazynki miały nawet na full nabojów. Trafił mnie w lewe przed ramie. Po chwili jakiś inny trafił mnie w prawą łydkę. Szybko ścisnęłam rany. Stwierdziłam że i tak czy owak mogę zginąć. Więc ruszyłam w ich stronę, dwoma pistoletami. Podczas tego trafili mnie dziesięć centymetrów pod prawy łokieć. potem w lewe udo, w pierś, ramię i przeszło nawet gdzieś w okolice serca. Mi się udawało ich trafić tak że już nie wstali. 
Zauważyłam że Vickers stoi parę kroków dalej. Podeszłam do tego skurwysyna i przyłożyłam do czoła. Pn się zaśmiał. Ostatnimi siłami strzeliłam mu między oczy. Pierwszy raz zabiłam kogoś z tak zimną krwią. Straciłam przytomność. 

 

Znów miałam problemy z gifem. Ale jakiś jest =D 
Piszcie jak się podobało =D 
Pisałam ten i 12 w nocy, bo nie mogłam jakoś usnąć. No i tak macie dzisiaj dwa rozdziały :) 
Proszę o komentarze nawet anonimowe. 

1 komentarz:

  1. Boskie opowiadanie! ♥
    Jak ja kocham akcję! :D Jeszcze przy takiej muzyce jaką dałaś. Wypas. :D
    Przyznam się, że też nie mogłam spać w nocy, ale... Dzisiejszą noc przepłakałam. O.o
    No cóż, czekam na kolejny rozdzialik. Bosko jest :D

    OdpowiedzUsuń