Wchodząc do domu rozejrzałam się "Jak ja tego miejsca dawno nie widziałam" pomyślałam. Nagle skoczył na mnie Rex.
- O Boże ! Rex! Jezu jak ja cię dawno nie widziałam ! - a kiedy zobaczyłam kto siedzi w salonie, aż zaniemówiłam.
- Bella - wydukałam, zszokowana podeszłam do niej - Ja pierdole ale czasu minęło! Przepraszam że się nie odzywałam, nie dawałam znaku życia!
- Spokojnie! Przecież wiem co przeżyłaś. W telewizji ciągle o tobie mówili i prawie na każdym kanale. Cieszę że jesteś tu cała i zdrowa!
- Marna ze mnie przyjaciółka - posmutniałam.
- Nie, wcale nie Wiesz ile zrobiłaś dla innych ludzi ? Podziwiam cię. Podziwiam cię że nie dałaś się żadnemu z tych bandziorów.
- Naprawdę?
- Naprawdę - odpowiedziała. Przytuliłyśmy się.
Gadaliśmy całą noc. jestem wdzięczna Richardowi za wyrozumiałość. Belli z resztą też. Zaczynało być jak dawniej. A rano moja przyjaciółka zrobiła mi jeszcze większą przyjemność.
- Wiesz mam coś dla ciebie - powiedziała już po śniadaniu, podając mi kopertę. Kiedy otworzyłam nie wierzyłam własnym oczom.
- Vip'owskie bilety na koncert Linkin Park! Jak je zdobyłaś ?!
- Nieważne, ważne że pójdziemy tam razem.
- Ooo tak! - i przytuliłam ją do siebie.
Koncert był po jutrze. Oczywiście drobne zakupy przed tem. W dzień koncertu po prostu było cudownie. Muza na żywo jednego z moich ulubionych zespołów, a obok moja przyjaciółka. Kiedy porządnie wypoczęłyśmy po szalonej nocy. Opowiedziałam jej co się działo ze szczegółami, wtedy kiedy jeszcze byłam w Chinach, bo wiedziała tylko to co z telewizji. Opowiedziałam też jakich ludzi poznałam. A kiedy opowiedziałam te mniej przyjemne momenty to powiedziała tylko "współczuję". Cieszyłam się że jest ze mną. Ale jeszcze ta szkoła. oczywiście był prawie koniec roku. Z pomocą Belli zaliczyłam wszystkie ważne klasówki, sprawdziany oraz projekty. Zaczynały się prawie wakacje. W między czasie, kiedy mnie nie było, przepisały się do naszej klasy. Nazywały się Corty, Brit i Ashley. Postanowiłam je poznać bliżej, nie wiem czemu. Oczywiście nadal mając przy sobie Bellę.
Okazało się, że są całkiem spoko. W razie czego wymieniłyśmy się telefonami. w razie gdyby byśmy chciały się spotkać, pogadać, czy coś.
Umówiłam jeszcze z grupą taneczna. Nieżle dali mi w kość. Jak kiedyś. Nagle przerwał mi telefon. Wyszłam z tłoku, oni nadal tańczyli. Okazało się ze dzwon i wspólnik Mosera. Zdziwiłam się trochę. Ale to co mi powiedział jeszcze bardziej mną wstrząsnęło. Richard został postrzelony w czasie policyjnej akcji. Dostał kulkę dziesięć milimetrów od serca i właśnie walczy o życie na bloku operacyjnym.
Do tego rozdziału pasuje mi jeszcze "Save The Day" nowa piosenka Selly =D
Piszeta co o tym myślita :D
Ach ta moja wyobrażnia :)
Nie myślita, tylko wiemy :D Wiemy, że opowiadanie boskieeeee. ♥
OdpowiedzUsuńI nie możemy doczekać się kolejnego rozdziału.
Trzymamy kciuki za Richarda. ;c
No i zazdroscimy tych biletów *_*