Któregoś dnia ruszyłam się w końcu z wyra. Nadal rana mnie bolała. Siadłam i przyglądałam się treningom Dre'a. Jednak nie zawsze bo po Han go gdzieś zabierał. Nie lubiłam zostawać sama, wtedy za dużo myślałam, i nad sobą się użalałam. Myślałam też o tym co się stało dotychczas.
Pewnego dnia znów myślałam. I mimo że mnie noga jeszcze mnie bolała, zaczęłam tańczyć, taki smutny taniec. Co jakiś trudniejszy lub wymagający wysiłku krok, upadałam. Nie zważałam na to i tańczyłam dalej. I nie raz upadałam. Kiedy upadłam ostatni raz zaczął padać deszcz. Jeszcze bardziej się zdołowałam. Odwróciłam się i leżałam na plecach. Patrzyłam jak krople ulewnego deszczu spadają na mnie. Pomyślałam sobie wtedy, że jestem pasożytem, nad którym się każdy lituje. Miałam już dość i chciałam wrócić do domu, zobaczyć Rex'a i Richarda. Zaczęłam płakać.
Moją załamkę przez chwilę oglądali pan Han i Dre, ale poszli żebym został sama. Pewnie myśleli że ich nie widzę.
Na drugi dzień pan Han odwołał trening. Co mnie bardzo zdziwiło, bo do zawodów już tylko dwa tygodnie. Mnie zaś prosił żebym poszwędała się po mieście. Nawet chciał dać mi pieniądze, ale nie chciałam. I tak już dużo zrobił dal mnie.
Chodząc tak po mieście, oczywiście nie obyło się bez kłopotów.
Idąc widziałam jak jakiś facet, w ślepej uliczce, napada na jakąś dziewczynę. Oczywiście nie mogłam tak bezczynnie stać, jak inni. Gościu stał tyłem, więc podbiegłam po cichu i wzięłam ręką odciągnęłam go za szyję. Dziewczyna odsunęła się i patrzyła się tylko. Przyłożyłam mu z lewej pięści w jego twarz, a potem z prawego kolana podsunęłam się pod ścianę budynku. Z trudnością i bólem wyjęłam nóż z nogi. Podeszła do mnie ta dziewczyna.
- Jezu - burknęła z przerażeniem.
- Spoko to już dla mnie normalka - powiedziałam do niej żeby się uspokoiła.
- Masz - zdjęła z siebie koszule i podała mi abym zacisnęła ranę. Na szczęście miała jeszcze na sobie jakiś top.
- Dzięki - powiedziałam z wdzięcznością - Agnes jestem - dodałam po chwili, uśmiechając się - no, ręki ci nie podam, bo mam całą we krwi - zaśmiałam się po czym zaraz syknęłam z bólu.
- Carly Shay - przedstawiła się nieznajoma.
- Możesz pomóc mi wstać ? - spytałam, gdyż nie chciałam spędzić w tam tym ciemnym miejscu ani chwili dłużej. A poza tym trzeba było załatać moją dziurę w nodze.
- A, o ... Oczywiście - powiedziała zmieszana Carly. Zaraz potem jakoś doczołgałyśmy się do domu pana Hana, gdzie chwilowo przebywała. Znów czekała na mnie leżanina.
No to jak się podobało ??
Mam nadzieję ze nie za nudne.
Rozwala mi ten gif !!! hahahaha
Ale ja chcę więcej komentarzy no!!!!! mogą być anonimowe, ale mają być !!! Bo przestanę pisać !
No i dziękuję wiernym fanom, że czytają :)
Mnie ten gif cały czas bawi. XD
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o rozdział - nic dodać, nic ująć. Boski! Czekam na kolejny!
I błagam, nie przestawaj pisać. <3
Musisz to robić. :)
Super.Przepraszam,że dopiero teraz,ale tak wyszło.Super Rozdział.Zrub tak jak ja robię.Rozgłoś bloga tam gdzie się da.Ja to robię na nk. Wiesz,że mam fikjce .Wysyłam linki do znajomych który w tym czasie są aktywni i proszę alb komentowali u mnie to skutkuję.
OdpowiedzUsuń