środa, 10 lipca 2013

Rozdział 11.

Nadszedł czas zawodów. No w prawdzie jeszcze trzy dni. Ćwiczyłam razem z Dre'm. Noga przestała mnie już dawno boleć, więc mogłam ćwiczyć. Przydały mi się dodatkowe lekcje. 
Dzień pan przed zawodami Han kazał nam się bić. Dre i ja. Niezbyt mi się to podobał ten pomysł. Czasami mam taką moc w nodze, że jak uderzę to potem ledwie kto wstaje. 
- Nie będę się z nim bić ! - krzyknęłam idąc za panem Hanem. 
- Nie dyskutuj - powiedział, stając. 
- Nie będę się z nim bić i koniec ! - krzyknęłam po raz drugi. 
- Właśnie ja też ! - dołączył się do dyskusji Dre - przecież to dziewczyna! 
- Nie widzę problemu - nadal spierał się z nami - a ty? przecież walczyłaś ze mną - skierował te słowa do mnie. 
- Ale z panem to inna sprawa, pan mnie uczy i w ogóle - mówiłam to już prawie ze zrezygnowaniem. 
- No ale! - ciągną Dre. 
- Ja się poddaję - powiedziałam - jak nigdy się nie poddaję w trudniejszych sytuacjach, tak przy takiej błahej muszę się poddać. 
- Ja chyba też nic nie wskóram. Poddaję się - powiedział ze zrezygnowaniem Dre. 
No to stanęliśmy w pozycjach bojowych. Zrobiliśmy gesty jak na zawodach i rozpoczęliśmy bitwę. Walka była bez sensu, bo znaliśmy każdy swój ruch. Jednak ja byłam sprytniejsza i skosiłam go, ale zaraz podałam mu rękę, wtedy zdobił on tak ż i ja leżałam na glebie obok niego. 
- Remis? - powiedział. 
- Remis - odpowiedziałam mu, a po chwili oboje zaczęliśmy się śmiać. Pan Han podał man rękę i oboje wstaliśmy. 
- Jesteście gotowi - powiedział. 
- Jak to my? - spytałam ze zdziwieniem. 
- Ciebie też zgłosiłem, moim zdaniem masz szansę na wysokie podium. 
- No ale jak to. Przecież nie masz żadnych moich dokumentów, ani nic. 
- Tamci jak powiedziałem kto ty jesteś, od razu cię skojarzyli z telewizji, wtedy w centrum handlowym i pozwolili ci startować. Uważają też że jesteś dobra. 
- Ej no ale nie było trzeba, nie chcę robić konkurencji Dre'owi, no.
- Będziecie jako drużyna przecież. 
Po tej rozmowie dziwnie się poczułam.  To Dre miał startować a nie ja. No ale nie było już odwrotu. 
Do zawodów ciężko trenowaliśmy z Dre'm. Kiedy nadszedł ten dzień miałam takiego stresa, że chyba byłam z niego zbudowana. Kiedy byliśmy w tak jakby przebieralni, pan Han wręczył nam stroje, takie jakie powinny być w walce Kung-Fu. Wkładając go, czułam się nie pewnie. Mieliśmy walczyć na zmianę. Ja szłam na pierwszy ogień. My mieliśmy białe stroje. Były drurzynie w czerwonych, zielonych i żółtych. Walczyłam z zielonym, jakoś poszło. Nadeszła pora na Dre.a. Trafił mu się żółtego. Potem ja. trafił mi się czerwony, trochę mnie poharatał. 
Po kilu pojedynkach, okazało się że jesteśmy w finale. Mimo wcześniejszych swoich obaw, byłam uradowana razem Dre'm. 
Dre wywalczył man finał  ana mnie padła żeby w nim walczyć, co mi się niezbyt podobało. 
Trafiłam na tego debila co pobił Dre'a. Ich Kung-Fu było bezlitosne. Pierwszą rundę wygrałam ja. I niestety tu zaczynało być pod górkę. Przylał mi zwykłym kopnięciem i dowalił kilkanaście razy z łokcia że prawie nogi nie czułam. Wygrał on. Ledwie wstałam. Sędzia spytał czy chce dalej walczyć,]. Oczywiście że chciałam mimo swojej nogi. Stałam głównie na jednej nodze. Rozpoczęłam trzecią i ostatnią rundę. Znów mi przyłożył, tak się uwziął że sędzia go musiał odciągnąć. Strasznie bolało, rąbną mnie w to samo miejsce co wcześniej. Wiedział ze będzie mnie boleć. Kiedy każdy już myślał ze nie wstanę, ja w ostatniej chwili podniosłam się na nie stłuczonej nodze, odepchnęłam się od podłoża i kopnęłam go tą samą nogą, robiąc obrót i lądując na plecach z małym bólem. On nie wstał, ja ledwie co ale jednak wstałam. 
Wygraliśmy. Mój przeciwnik wręczył mi puchar, a sędzia chciał bym coś powiedziała do mikrofonu. 
- Ja chciałam powiedzieć tylko, że to zasługa mojego trenera i Dre'a, mojego przyjaciela i że ta wygrana jest też ich - podskoczyłam do krawędzi areny i wyciągnęłam ręce do pana Hana i Dre'a. Kiedy weszli Razem odnieśliśmy puchar do góry. W tym momencie zorientowałam się że wszędzie są kamery i że całe zawody były na żywo puszczane w telewizji. 
Zchodząc z areny wszystkie drużyny zrobiły pokłon ten taki od Kung-Fu panu Han'owi, za to że udowodnił że zajebiście umie tę sztukę walki. 





No to jest. W końcu !!! 
Piszcie jak się podobało. 
Ale się namęczyłam. To chyba NAJDŁUŻSZY rozdział !!! 
Idę odpocząć, oczy mnie bolą. 
Może pojadę kupić rower. Jakby coś dam znać =D 

 

4 komentarze:

  1. Świetnie, że długi rozdział. Na to czekałam!
    Przykro mi , że oczy Cię bolą. :( Zdrowia, kochana <3
    Bardzo ciekawy i fascynujący rozdział. Jak każdy! <3
    Czekam na kolejny. :)
    No i... Oby rower Ci się spodobał. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Super.Czekam na następny.No nareście musimy w końcu pojechać na tą wycieczkę rowerową.

    OdpowiedzUsuń