Dzień pan przed zawodami Han kazał nam się bić. Dre i ja. Niezbyt mi się to podobał ten pomysł. Czasami mam taką moc w nodze, że jak uderzę to potem ledwie kto wstaje.
- Nie będę się z nim bić ! - krzyknęłam idąc za panem Hanem.
- Nie dyskutuj - powiedział, stając.
- Nie będę się z nim bić i koniec ! - krzyknęłam po raz drugi.
- Właśnie ja też ! - dołączył się do dyskusji Dre - przecież to dziewczyna!
- Nie widzę problemu - nadal spierał się z nami - a ty? przecież walczyłaś ze mną - skierował te słowa do mnie.
- Ale z panem to inna sprawa, pan mnie uczy i w ogóle - mówiłam to już prawie ze zrezygnowaniem.
- No ale! - ciągną Dre.
- Ja się poddaję - powiedziałam - jak nigdy się nie poddaję w trudniejszych sytuacjach, tak przy takiej błahej muszę się poddać.
- Ja chyba też nic nie wskóram. Poddaję się - powiedział ze zrezygnowaniem Dre.
No to stanęliśmy w pozycjach bojowych. Zrobiliśmy gesty jak na zawodach i rozpoczęliśmy bitwę. Walka była bez sensu, bo znaliśmy każdy swój ruch. Jednak ja byłam sprytniejsza i skosiłam go, ale zaraz podałam mu rękę, wtedy zdobił on tak ż i ja leżałam na glebie obok niego.
- Remis? - powiedział.
- Remis - odpowiedziałam mu, a po chwili oboje zaczęliśmy się śmiać. Pan Han podał man rękę i oboje wstaliśmy.
- Jesteście gotowi - powiedział.
- Jak to my? - spytałam ze zdziwieniem.
- Ciebie też zgłosiłem, moim zdaniem masz szansę na wysokie podium.
- No ale jak to. Przecież nie masz żadnych moich dokumentów, ani nic.
- Tamci jak powiedziałem kto ty jesteś, od razu cię skojarzyli z telewizji, wtedy w centrum handlowym i pozwolili ci startować. Uważają też że jesteś dobra.
- Ej no ale nie było trzeba, nie chcę robić konkurencji Dre'owi, no.
- Będziecie jako drużyna przecież.
Po tej rozmowie dziwnie się poczułam. To Dre miał startować a nie ja. No ale nie było już odwrotu.
Do zawodów ciężko trenowaliśmy z Dre'm. Kiedy nadszedł ten dzień miałam takiego stresa, że chyba byłam z niego zbudowana. Kiedy byliśmy w tak jakby przebieralni, pan Han wręczył nam stroje, takie jakie powinny być w walce Kung-Fu. Wkładając go, czułam się nie pewnie. Mieliśmy walczyć na zmianę. Ja szłam na pierwszy ogień. My mieliśmy białe stroje. Były drurzynie w czerwonych, zielonych i żółtych. Walczyłam z zielonym, jakoś poszło. Nadeszła pora na Dre.a. Trafił mu się żółtego. Potem ja. trafił mi się czerwony, trochę mnie poharatał.
Po kilu pojedynkach, okazało się że jesteśmy w finale. Mimo wcześniejszych swoich obaw, byłam uradowana razem Dre'm.
Dre wywalczył man finał ana mnie padła żeby w nim walczyć, co mi się niezbyt podobało.
Trafiłam na tego debila co pobił Dre'a. Ich Kung-Fu było bezlitosne. Pierwszą rundę wygrałam ja. I niestety tu zaczynało być pod górkę. Przylał mi zwykłym kopnięciem i dowalił kilkanaście razy z łokcia że prawie nogi nie czułam. Wygrał on. Ledwie wstałam. Sędzia spytał czy chce dalej walczyć,]. Oczywiście że chciałam mimo swojej nogi. Stałam głównie na jednej nodze. Rozpoczęłam trzecią i ostatnią rundę. Znów mi przyłożył, tak się uwziął że sędzia go musiał odciągnąć. Strasznie bolało, rąbną mnie w to samo miejsce co wcześniej. Wiedział ze będzie mnie boleć. Kiedy każdy już myślał ze nie wstanę, ja w ostatniej chwili podniosłam się na nie stłuczonej nodze, odepchnęłam się od podłoża i kopnęłam go tą samą nogą, robiąc obrót i lądując na plecach z małym bólem. On nie wstał, ja ledwie co ale jednak wstałam.
Wygraliśmy. Mój przeciwnik wręczył mi puchar, a sędzia chciał bym coś powiedziała do mikrofonu.
- Ja chciałam powiedzieć tylko, że to zasługa mojego trenera i Dre'a, mojego przyjaciela i że ta wygrana jest też ich - podskoczyłam do krawędzi areny i wyciągnęłam ręce do pana Hana i Dre'a. Kiedy weszli Razem odnieśliśmy puchar do góry. W tym momencie zorientowałam się że wszędzie są kamery i że całe zawody były na żywo puszczane w telewizji.
Zchodząc z areny wszystkie drużyny zrobiły pokłon ten taki od Kung-Fu panu Han'owi, za to że udowodnił że zajebiście umie tę sztukę walki.
No to jest. W końcu !!!
Piszcie jak się podobało.
Ale się namęczyłam. To chyba NAJDŁUŻSZY rozdział !!!
Idę odpocząć, oczy mnie bolą.
Może pojadę kupić rower. Jakby coś dam znać =D
Świetnie, że długi rozdział. Na to czekałam!
OdpowiedzUsuńPrzykro mi , że oczy Cię bolą. :( Zdrowia, kochana <3
Bardzo ciekawy i fascynujący rozdział. Jak każdy! <3
Czekam na kolejny. :)
No i... Oby rower Ci się spodobał. :D
Super.Czekam na następny.No nareście musimy w końcu pojechać na tą wycieczkę rowerową.
OdpowiedzUsuńMAM ROWER !!! Pisz kiedy możesz =D
Usuńspoko.
Usuń