piątek, 12 lipca 2013

Rozdział 12.

Kayla, Evelyn i Carly, mimo że nie wiedziałam skąd moją numer ana Hana, dzwoniły z gratulacjami. Więc umówiłam się z nimi. Spytałam się gdzie tu można znależć jakiś fajny lokal, gdzie można potańczyć i napić się czegoś. Powiedziały gdzie i tam poszłyśmy. Chciałam ze sobą wziąć Dre'a, i jego koleżankę Liu, ale nie chcieli. 
W tym lokalu dużo tańczyłyśmy. Okazało się że są tam bitwy taneczne. We cztery uczestniczyłyśmy i miałyśmy szacun u chińczyków, którzy tam byli. Nie chciałyśmy się upić jak jakieś żule, ale jakoś tak wyszło. Obudziłam się w swoim tymczasowym łóżku oczywiście z bólem głowy, jakiego już dawno nie miałam. Zobaczyłam pana Hana, uśmiechał się. Nie dziwię się mu. Nawaliłam się jak świnia. 
- Było aż tak żle? - spytałam ze wstydem. 
- Nie, nie było, poza tym że było głośno i wszystkie darłyście się : 
"Run and hide again
I want to wait this time
Don’t wonder why you cant clear this final sin
You know this story was over before it began
This is a battle you’re not going to win
Welcome the end ". 
Uśmiechną się szerzej . W tym momencie przyszedł Dre. 
- Łoł - powiedział i przy tym się zaśmiał. 
- Bardzo śmieszne  - uśmiechnęłam się złośliwie i schowałam głowę w poduszkę. Najlepsze było to, że od momentu kiedy już po wypiciu kilku kieliszków i po kilku razach uczestniczenia w bitwach tanecznych, nic nie pamiętam. 
Kiedy przeszło mi choć trochę spotkałam się z dziewczynami. One też to przeżywały. Poszłyśmy do kawiarni się ogarnąć. Tak się rozgadałyśmy że była już dwudziesta. Idąc, poczułam coś dziwnego i jakby usnęłam. Obudziłam się w furgonetce. Wydawało mi się już skąd ją znam. Widziałam że Kayla, Evelyn i Carly też są i jeszcze kilka innych dziewczyn. Kiedy stanęliśmy wszedli faceci. Było ich dwóch, w ostatniej chwili zorientowałam się że to są ci, co poprzednio mnie porwali i wykorzystali. Od razu przypomniały mi się te okropne chwile. A ci dwaj jak zwykle coś nam wstrzyknęli. 
Nie wiem kiedy się obudziłam, ile dni minęło, gdzie jestem. Scenariusz jak poprzedni. W końcu stanęliśmy. Otworzyli drzwi i czterech facetów nas wszystkich do jakiegoś lokalu prowadził. Wyglądał jak burdel. 
To był burdel. 
Wchodziliśmy od tyłu. Ku mojemu zdziwieniu zauważyłam, że na jednych z miejsc siedzi Sam i jego ojciec. Zdziwiło mnie to bo on nigdy do takich miejsc nie chodził i w ogóle nie lubił. On był nie zainteresowany , a jego ojciec wręcz przeciwnie. Długo ich nie obserwowałam, bo zabrali nas do jakiegoś pomieszczenia, gdzie był boss tego budynku. Od razu go poznałam. Nazwisko jego to Vickers. Gościowi pomogłam wsadzić do paki. Wtedy zrozumiałam, dlaczego spotkoła mnie to co mnie spotkało. To była jego zemsta. Wiedziałam też że nie jestem już w Chinach. 

 

 

No to jakoś poszło =D 
Piszta jak się podobało =D 
Jakoś oczy mnie od pisania nie bolą. To dobrze napiszę jeszcze jeden, może =D 
Zajebiste te gify. 

2 komentarze:

  1. NAPISZ, NAPISZ! BŁAGAM!
    To. Jest. Extra!
    Bardzo fajne, trzyma nadal w napięciu i... Miałam gęsią skórkę! Super! <3 Czekam na więcej! <3
    Kocham to! ♥ ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń